karola7 pisze:Barf jest fajny, ale już się tam nie nakręcam i nie widzę nic złego w podaniu kotu dobrej puszki czy garści suchego od czasu do czasu.
Zapraszam do przeczytania wpisu na blogu, który prowadzę (z pomocą kilku przyjaznych duszyczek) pt.
Czym karmić kota i dlaczego woda jest taka ważna? - podawałam już wcześniej, ale zapraszam jeszcze raz. Naprawdę nie widzę tam fanatyzmu czy stwierdzenia, że kilka chrupek kota zabije.
Wkurza mnie jedynie to, że ludzie sobie wyrywają coś z kontekstu i się - nieładnie mówiąc - przypieprzają odreagowując swoje frustracje. Tak samo jak denerwuje mnie, że wiele osób nie dopuszcza do siebie myśli, że mięso to mięsień wyrwany zwierzakowi, który żył i chciał żyć (choć jak patrzy się na warunki w niektórych hodowlach, to można odnieść wrażenie, że ubój to koniec męki dla tych zwierząt i był najlepszym, co je w życiu spotkało). Nie da się ukryć, że ludzie żrą za dużo mięsa - dorosłemu wystarczy 1g białka na 1kg masy mięśniowej (zwykle osoba o wadze 50kg ma mięśni ok. 30-35kg) - czyli na dobę wystarczy w zupełności jakieś 150g mięsa; jeśli część białka jest z jaj i nabiału czy roślin, to jeszcze mniej (niektórych aminokwasów - bodajże 5 z 23 potrzebnych /o ile dobrze pamiętam z liceum/ nie umiemy sami wytwarzać i potrzebujemy ich z zewnątrz; białka zwierzęce podobnie jak kilka innych substancji /w tym żelazo/ są dla nas znacznie lepiej przyswajalne; poza tym raczej nie jest głupim żartem natury pozostawienie nam wyrostka robaczkowego, który jest rezerwuarem bakterii służących do trawienia SUROWEGO mięsa i układu pokarmowego zwierzęcia wszystkożernego; ewolucja trwa setki tysięcy lat - nasze umiejętności hodowli czy upraw to kilka tysięcy lat). Dlatego właśnie - z racji naszej /jako gatunku ludzkiego/ żarłoczności i zachłanności - powstają takie hodowle zamiast hodowania zwierząt - nawet rzeźnych - w jako takich warunkach. Pamiętam w czasach komuny, że kurczak to było dość drogie mięso na niedzielny obiad, ale miało dobry smak i zapach - teraz jest tanie, ale zwykle smak okropny (o ile się w czymś mocno nie utapla dla zabicia go), a zapach koszmarny - tyle, że jest tani, nawet bardzo.
W jednym z wątków (podany przez Bell) czytałam, że napisałam tu o tym, że mięso szkodzi, a myszy trzeba podgrzać suszarką - komuś chyba przydałaby się ponowna nauka czytania (szkoła podstawowa?). Nawet się do tego nie ustosunkuję w tamtym temacie, bo jeśli ktoś ma problem z czytaniem (tylko składa litery i to nieudolnie), to szkoda czasu na dyskusje z nim.
A co do tego, jak bardzo nasze koty odeszły od natury - takie artykuły (żeby nie było, że tylko nawiedzenie na BŚ tak twierdzą) do poczytania:
taki oraz
taki. Krótki cytacik z pierwszego, który powinen zachecić do lektury i refleksji:
Drapieżnik, wysoko zmotywowany do polowania . Może wydaje się nam , że mamy w domu słodką pluszową przytulankę, która marzy tylko o pełnej miseczce i pieszczotach ale nic bardziej mylnego. Warto pamiętać, że nawet kot, który urodził się w ludzkim domu i nigdy nie miał okazji polować na żywe ofiary genetycznie zaprogramowany jest jako niezwykle precyzyjnie działający myśliwy. Polowanie jest kotu koniecznie potrzebne do równowagi psychicznej – nie jest prawdą ,ze jeżeli kot jest najedzony nie będzie polował. Aby w pełni się zrealizował potrzebuje ćwiczenia całej sekwencji polowania czyli czatowania ,podkradania się dopadania i zabijania. Jeżeli nasz kot całe życie spędza w domu jesteśmy zobowiązani tak mu zorganizować życie, aby codziennie mógł praktykować polowanie- poprzez regularne zabawy – najlepiej z nami i zawsze zabawkami nigdy ręką,, obserwowanie świata za zabezpieczonym oknem lub balkonem, ewentualnie kontemplowanie życia w akwarium. Brak takich możliwości spowoduje to ,ze kot będzie próbował sobie radzić po swojemu czyli np. polować na nasze poruszające się ręce lub wystające spod kołdry nogi co spowoduje dodanie mu etykietki agresywnego albo też reagować silną frustracją wyrażaną poprzez czynności zastępcze ( np. wylizywanie się lub zjadanie niejadalnych przedmiotów).
Smutno mi, gdy widzę, że ludzie zajmujący się kotami długie lata tak naprawdę w ogóle nie interesują się naturą kota, jego fizjologią itp., a powtarzają głupoty rodem z ulotek producentów, którzy napiszą wszystko, byle opchnąć produkt. Pomyślcie o branżach, w których jesteście specjalistami, jak często widzicie reklamy czy nawet artykuły pisane na zasadzie "bo tak", gdzie mózg staje w poprzek od głupot, jakie się czyta/słyszy. Kocie karmy nie są tutaj wyjątkiem. Producenci nie robią ich, aby kotom i ich opiekunom było dobrze - robią to dla pieniędzy i starają się jak najmniej wydać (cięcie kosztów), a jak najwięcej zarobić - zdrowie kota jest tu o tyle ważne, że robią badania jak dużo czego syfiatego można upchać, żeby kot umiał na tym przeżyć (były już nieraz afery np. z karmieniem kota samymi zbożami i dużo błonnika, po kilku miesiącach kota zabijano i badano jak to wpłynęło na jego jelita itp. - ludzie tutaj zajeżdżają się, żeby ratować koty w ciężkim stanie, a tam lekką ręką zadręcza się syfiatym pokarmem zdrowe koty i patrzy, co wysiadło - mam o tym milczeć, żeby było miło i fajnie?).
Nawet na BŚ jest kilka dyskusji o gotowych karmach (często podparte konkretnymi argumentami Dagnes i kilku innych osób - biochemików, lekarzy /w tym wetów/ itd.) - jedna z nich to
Dlaczego nie ma idealnej karmy dla kota? oraz ciekawy temat
o analizie gotowych karm. Nawet na BŚ jest o tym, że sucha karma może być formą przysmaku bez szkody dla kota (choć lepiej w ogóle nie dawać) - ale przysmaku, a nie podstawą żywienia; tak jak człowiek może bezkarnie 1-2 razy w tygodniu zjeść coś totalnie niezdrowego i nie będzie to dla niego szkodliwe - gorzej, gdy codziennie opycha się bezwartościowym jedzeniem bogatym tylko w kalorie, a później próbuje to nadrabiać łykaniem suplementów witaminowo-mineralnych (które nawet wśród lekarzy wywołują mieszane uczucia, bo nie do końca wiadomo, czy więcej z nich szkody, czy pożytku).
Więc jeśli mowa o fanatyzmie... gdzie on niby jest? W pisaniu, że dla kota najlepsze są jego własnołapnie upolowane ofiary (z czystego środowiska, a nie zasyfionego przez człowieka), później namiastka tego jaką jest barf, a na końcu karmy - mocno przetworzone i pełne odpadów?
Czytam tyle wątków, jak to ludzie pomagają kotom... dla kotów najlepsze, co by mogli zrobić ludzie, to zniknąć, a najlepiej się nie pojawić - wtedy miałyby mnóstwo ekologicznie czystych terenów. Ludzie nie są zbawcami kotów - ci, którzy je ratują, po prostu wynagradzają kotom odrobinę tego, co ludzie jako gatunek im zabrali. Człowiek to najgorsza zmora tej planety - niestety

...