Pomagam kotom, psom i innym zwierzakom, ale nie jestem wolontariuszką żadnej fundacji.
Kiedyś byłam wolontariuszką Fundacji Animals Time, ale odkąd nastąpiło połączenie z Szarą Przystanią, jestem "wolnym strzelcem"

, co nie oznacza, że przestałam widzieć i słyszeć, a wręcz mam wrażenie, że roboty jest coraz więcej.
Szczególnie w ostatnim czasie, w Żernicy, gdzie pracuję, pojawia się coraz więcej bezdomnych zwierzaków. Wychudzone psy, stada bezdomnych kotów.
Żernica - niby wieś, ale taka nie całkiem wieś, dużo nowych, pięknych domów, wychuchanych ogródków, dużo ludzi, którzy się przyprowadzili. Wieś na obrzeżach Gliwic, z łąkami, lasami, więc i dobre miejsce na spacery. I na porzucanie zwierząt.
Jako, że moja Szefowa z pracy, jest jednocześnie moją koleżanką, wielką miłośniczką zwierząt i wolontariuszką Fundacji Szara Przystań, to działamy razem.
A co za tym idzie nawzajem "podrzucamy" sobie - a to psy (Ona), a to koty (ja).
Albo nam wspólnie ktoś podrzuca, albo same zwierzaki nas znajdują.
Tak było i tym razem, hasło : wychudzony pies biega luzem po Żernicy - ( to już kolejny pies, Wrzosek został zawieziony do domu stałego, a za 2 dni miałyśmy już kolejnego psa)
Oto Scooby, 28-mio kilogramowy olbrzym, wg weta to o 10 kg za mało. Oczywiście bez adresówki, bez czipa, niewykastrowany. Chodząca psia dobroć. Został przygarnięty, nakarmiony, wykastrowany. I co najważniejsze : bardzo szybko udało nam się znaleźć dla niego dom.