Taaaaaak. Ekhem . Dobry wieczór wszem i wobec.
Taaak.

.
Tak więc ( wiem, od tak więc się zdania nie zaczyna

) - no więc, tak więc

opierdzielona przez Borysa solidnie postanowiłam coś napisać.
Śpiesznie i uprzejmie donoszę zatem, gdyż
nie chcę żeby się kocina sam męczył i napracował stukaniem pazurkami w klawiatur.

Za bardzo go to kręci .
Szczególnie, że ostatnio Borys stał się kotem faktycznie wyjątkowo czynnym, według niego zawodowo zaś według mnie zabawowo.
Różnica zdań nierozstrzygnięta do dziś, każdy swoje racje ma.
Jego racja jest
najjegojsza a moja
najmojsza.

Odkąd nas nie było na wątku, a nawet od nieco wcześniej Borys zaczął chudnąć.
Nie - nie ze stresu, nie z choroby, nie z niedojadania.
Waży teraz 6,30 kg w porywach do 6,50 kg

prawie 3 kilosów mniej
niźli przed "epoką Yokową ".
No ale … nie widać tego na oko , czuć tylko w podrywie ciężarowym.
Masa mu została w puchu i bardziej mięsisty się zrobił. Z tłuszczyku został mu jedynie
wspomnień czar, a mianowicie tylko "mięsień-brzuszno-fałdowo-zwisający " .
Tajemnica tkwi w Borysowej zmianie temperamentu i podejścia do życia.
Borys jest obecnie czynny 3/4 nocy i chyba większą część doby.
Mówię chyba , bo jak wracam z pracy to zastaję grajdół zabawkowo rozpirzony , nieziemsko wprost.
Sprawdzałam, Borys nie wymyka się do sklepów z dopalaczami. Nie ma którędy.
A jednak...

Borys ( " rano, wieczór, we dnie w nocy"

) a to : turla
godzinami piłeczki , papierki od cukierków sula po ziemi niezmordowanie i to również godzinami,
a to odbija się od foteli i drapaków tylnymi kicajami i z hukiem

godnym mastodonta.
Wykonuje przy tym niezliczone salta mortale w powietrzu, a to ciągle namawia kogoś kto jest w zasięgu wzroku do figli i harców.
Słowem wszyscy mamy go po kokardki .

Już nawet Yoko nauczyła się chować ( kiedy chce się wyspać ) przed nim i jego fidrydygami do szaf i szafeczek, bo zmęczyło ją
packanie po głowie namola, który i tak za parę sekund po pacanięciu zaczyna się popisywać :
"A wiesz co Yoko a ja jeszcze tak umiem o paczaj :
i tak :
, fajnie było dostać od Ciebie po łbie, a teraz chodź siem ganiać dobra ? " I tu następuje galop Borysa po domu w stylu
" nas nie dogoniat, nas nie dogoniat " tupie przy tym jeden kot Borys …jak…

Hmmm… ujmę to tak obrazowo :
jak cały irlandzki zespół stepujący treningowo po wypiciu dużej ilości "whiskasa ludzkiego"

i oczekując w związku z powyższym ( mocne parcie na pęcherz ) w długiej kolejce do toalety .
Jak wiadomo stepowanie w takich przypadkach pomaga lepiej niż te środki . które reklamują w telewizorku.
Dość o stepowaniu - wracajmy do Borysa .
Kocio dostał jakiegoś kociego ADHD.
Imprezowicz nocy i dni , macho piłkarzyk, koszykówka też mu nieobca, gimnastyka artystyczna hobby
drugoplanowe, miauczenie celem odsłonięcia i zasłonięcie firanki
"bo mi się tak podobie, a teraz tak zrób ". 
Zmienił się z kota nieśmiałego i dość wycofanego w zabawowo - upierdliwego namola.

Domaga się

pieszczot i czesania i to czynnie, barankując czego nie robił od zarania dziejów a właściwie nigdy !
Mam teraz w domu odpowiednik czegoś takiego :
Ludzieeee !!!
Podmienili mi kota ! Tylko nie wiem kto i kiedy .
Ten może zostać również u nas , ale błagam porywaczy oddajcie mi mojego Borysa … lubiłam go w sumie.
Zapłacę za moją kochaną kocią pierdółkę okup.
No chyba, że … pozostało mi jeszcze jedno podejrzenie .
Borys został opętany
I muszę poprosić jakiegoś egzorcystę o pomoc.PS
Wszystko co Borys napisał powyżej to prawie prawda.
