Ewuniu, na razie się nie wybieram, i w tym roku raczej mnie nie będzie.
Homer to jest niezły zgrywusek. Wczoraj rano byłam z nim jeszcze w lecznicy. Zdjęli mu ten szew kapciuchowy, ale odbyt był wypadnięty. Żadnej poprawy.
Całe szczęście, popołudniem przyjmował nasz schroniskowy wet (specjalista chirurg). Poszłam tam z nadzieją, bo jeśli ktoś miałby się operacji małego Homerka podjąć, to tylko on.
Poszłam więc do niego, opowiadam jaka jest historia z Homerem, wet. podnosi kotka do góry, zagląda pod ogon i mówi: „ale to nie wygląda wcale tak źle”. No ja zgłupiałam i myślę sobie „przecież mu tyłek cały wypadł”. Wzięłam i ja Homerka na ręce, zaglądam pod ogon, a tam… tyłek wciągnięty
Homer zgrywusek takiego mi psikusa zrobił, nie wiem jak, że normalnie tyłek miał trochę wypukły, ale nie na wierzchu
Wet spojrzał na mnie, wiecie… jak na wariatkę jakąś

Tłumaczyłam, że jeszcze rano miał wszystko na wierzchu i nie wiem jak to zrobił.
W każdym razie, dziś mu tyłek znów wypadł (no oczywiście), ale na razie nie ma potrzeby operowania. Na razie trzeba obserwować, smarować maściami, i stosować dietę intestinal (nawet przez 2 miesiące).
Wet obejrzał dokładnie Homerka, i na początku sam był zdziwiony,że przez te niecałe 2 tygodnie kociak tak się zmienił. Nie kręci się już w kółko. Czasami macha głową jeszcze, ale to jak próbuje namierzyć jakiś odgłos. Biega po całym domu, wskakuje na kartony, muszę go pilnować, żeby nie wskakiwał na drzewo, które mam w przedpokoju. Wariat kochany jest
I jak każdy mój kot, najbardziej polubił psa - kotów niekoniecznie, nie przeszkadzają mu, ale nie przychodzi się do nich przytulać tak, jak do psa

No sami zobaczcie na zdjęciach i kolejnych filmach jaki z niego słodziak

Homer:
http://youtu.be/tW6soQ96Qbo
