Nie wiem jak tom opisać. napiszę z perspektywy psa

Gray/Kocyk nie miałby ze mną szans, dorwałabym go w dwie sekundy. Jak siedział na betonie, za nim z siadu wyprostował się trwało bardzo długo, nie wiem dokładnie, nie wiem jak to opisać. Coś z kręgosłupem, potem poruszał się w miarę normalnie. Z tym uchem też nie wiem co, on nie za bardzo pozwala do siebie podejść. Dzisiaj pójdę jak będzie jasno, wczoraj się zagapiłam i poszłam o 17, a według starego czasu była już 18 i ciemno.
Najlepszym wyjściem dla Twistera byłby dom bez innych kotów, żeby doszedł do siebie. Podejrzewam, że go wytargiwali spod szafki, żeby mu spuścić manto za kupy obok kuwety, a możliwe, że żeby odreagować sikał im po kątach. Jak byłam dzieckiem miałam kotka Burka, który za to, że babcia na mnie krzyczała nasikał lub robił kupę na jej rzeczy. Do dzisiaj pozostaje dla mnie zagadką skąd wiedział, który węgiel i które ziemniaki są jej

Też był czarny, przygarnięty. Jego zachowanie przy kotach możn być zagadką i utrudnieniem dla domu.
Gray wygląda na kota, któremu już wszystko jedno. Te koty jakoś grubo wychodzą na zdjęciach, a wcale takie nie są. Kot je dużo, ale w sumie nie powinnam się dziwić, bo przecież zużywa kalorie na ogrzanie się. Zjada ile mu dam
Ja go nie wezmę do domu, nie ma takiej opcji, mój tymczas umiera i nie wiem ile czasu mu jeszcze zostało. Nie wiem czy dociągnie do świąt. Starszy kot ma problemy z odpornością i nie będę go dobijać, a za kotami nie przepada. Moja sytuacja jest niestabilna i nie wiem jak długo będę jeszcze mieszkać tutaj. A wiecie, że w życiu różnie bywa.
Na działce w zimie temperatura jest prawie taka sama jak na dworze. Na dworze karton przesiąknie wilgocią. Nie wiem czy kot będzie chciał wejść do budki ze styropianu.
Przyznam, że mnie korciło go złapać wczoraj, żeby zobaczyć co z tym uchem, bo kiedyś miał je normalne. Ale może więcej już by się nie pojawił. Miałam wrażenie, że on by chętnie do mnie podszedł tylko się za bardzo boi. Możliwe, że też ktoś go wywalił jak by kociakiem. Nie uciekł jak dokładałam mu jedzenie, co prawda były krzaki, ale myślę, że jakby był całkiem dziki... to zwiałby.
Behawiorysta byłby fajny, jakby kot trafił do domu bez kotów, żeby doszedł do siebie. Samotność mu dobrze zrobi, bo może zacznie tęsknić za obecnością człowieka. Jak już wychodzi do mnie nie jest źle, zaczął też spać na legowisku, widzę jak jest skopane
