Witamy
Na początku chcę napisać, że jest nam bardzo miło, ze pamięta Pan i pyta o naszego Kazia
Po ostatniej naszej wizycie w Pana gabinecie, odwiedziliśmy z Kazarem jeszcze sporo innych. Byliśmy kilkakrotnie na konsultacji u dr Garncarza oraz dr Buczek. Ostatnio oczom Kazia przyglądał się dr Kiełbowicz (senior). Byliśmy również na konsultacji u jego syna. Tak naprawdę wszyscy wymienieni powyżej lekarze uświadamiali nas w bardziej lub mniej dobitny sposób, że Kazar nigdy nie będzie widział tak jak zdrowy kociak. Jedyne co możemy dla niego zrobić to dbać o to, aby choroba nie postępowała - choć zatrzymać jej się nie uda. Przez cały ten czas Kazik przeszedł kilka "terapii" z różnymi konfiguracjami kropel do oczu, w tym dwukrotnie aplikowaliśmy mu krople sterydowe.
Po zabiegu, jaki wykonaliśmy u Pana, oczka Kazara (oczywiście po wygojeniu) były szkliste i piękne. Widać było po jego zachowaniu (choć psoci i biega bez przerwy), że polepszył mu się komfort widzenia. Oczywiście bardzo nas to cieszyło. Jednak po jakimś czasie wirus zaczął znów swoje negatywne działanie. Nabłonek zaczął ponownie narastać i niestety oczka zarosły białawym naskórkiem. Dodatkowo coraz mocniej zaczął pojawić się czarny pigment, który początkowo lekceważyliśmy nie wiedząc że plamy z niego powstałe, bardzo mocno ograniczają widzenie naszego kociaka.
Po terapii kroplami sterydowymi Kaziu miał przezierne oczka i jego aktywność ruchowa natychmiast wzrastała

Ponieważ jednak nie zaleca się stosowanie kropli sterydowych ciągle, dawkowanie ich było stosunkowo krótkie. Po przejściu na normalne krople nawilżające i przeciwzapalne oczka mętniały, wracając tym samym do "normalnego" stanu.
Wszyscy odwiedzeni przez nas koci okuliści za każdym razem odradzali nam wykonywanie kolejnego zabiegu argumentując, iż stanowi to poprawę widzenia dla Kazia jedynie na chwilę. Nieuniknionym jest ponowne narośnięcie nabłonka, a dodatkowo istnieje ryzyko, iż proces ten nastąpi gwałtowniej i szybciej pogarszając w konsekwencji stan oczu naszego malucha. Zdecydowaliśmy się więc na codzienne dawkowanie kropli, obserwację stanu jego oczu, kontrolne konsultacje co 3-4 miesiące i zapewnianie Kaziowi tyle miłości ile tylko się da.
W całej gamie kropli, jakich używaliśmy są:
- difadol
- virgan
- hylogel
- dexamethason
- gentamycyna
- maść neomecynowa
Kropione był w różnych konfiguracjach i w różnych zestawieniach.
Na chwilę obecną odnoszę wrażenie, że przegrywamy walkę z symblefaronem. Nie zaprzestajemy jednak poszukiwań możliwości i szans wyleczenia oczu Kazara. On sam nauczył się świetnie radzić sobie ze swoim stanem. Naprawdę nie ma dla niego rzeczy niemożliwych. Nie tak dawno ściągaliśmy go z dachu, a innym razem z gzymsu przy balkonie. Kaziu uwielbia wpatrywać się w niebo w słoneczny dzień. Jego oczka wypełnione są wtedy słonecznym blaskiem i rodzi się nadzieja, że znajdziemy w końcu sposób aby przywrócić mu widzenie.
Jeśli może Pan nam pomóc w naszych zmaganiach z symblefaronem, prosimy o kontakt.
Pozdrawiamy Panie Przemku