Tak sobie jakoś dziwnie spokojnie żyjemy.
Maluchy szaleją po mieszkaniu, a na dźwięk otwieranej klatki przybiegają do jadalni z jedzą, jedzą, jedzą (coś nam coraz więcej tego "wychodzi") i rosną, rosną, rosną
Grzybka doleczamy na grzybkowiczach.
Od wczoraj znowu paprze się oczko Poziomce, dzisiaj doszło pokichiwanie i fafluny, więc od nowa zaczynam zakraplanie, a jeśli będzie trzeba to wejdziemy z antybiotykiem.
Tepsinka dzielnie wskakuje i zeskakuje z łózka, a w międzyczasie sobie na nim śpi.
Babcię kroplówkuję co dwa dni i na razie jest wszystko w porządku.
Co chwila matkuje któremuś z maluchów
Po wczorajszym ważeniu okazało się, że Okruch Wielki to już prawie 1,5kg kota, a Tepsinka już prawie 2kg
Dużych kotów tak jakoś zrobiło się mniej, dwie krowy po 5-6 kg robiły jednak masę
Tym bardziej, że Kuba pakował się na siłę w każde otwierane drzwi, a Łaciatek non stop kręcił ósemki między naszymi nogami
Ze wszystkich nowych Domów mam wiadomości, że jest ok
