Więc jest tak, co prawda nie ma jeszcze wyników badań i nie wiadomo czy w ogóle uda się zrobić komplet badań. Pan Doktor
(nasza pani Doktor, nie ma w lecznicy sprzętu do pobierania krwi od jeży - więc musieliśmy iść do innej) zawsze mówi, że te nasze jeże są bardzo grzeczne. Słoneczko za to okazał się bardzo niegrzecznym i mało współpracującym jeżem. Krzyczał gromkim głosem, gryzł i zwijał się w kulkę. Pobrali wystarczająco dużo do zrobienia morfologii, ale czy uda się zrobić biochemię nie wiadomo. Jutro się okaże. Pan Doktor podejrzewał, że to przeczulica neurologiczna - ale ja myślę, że Słonko po prostu się bał. Nie może za bardzo się ruszać, więc krzyk i gryzienie to jedyne co mu pozostało. W domu pozwala na wszystkie zabiegi i nie panikuje.
W każdym razie, pan Doktor powiedział, że z jego jeżowych doświadczeń i przeprowadzonych sekcji zwłok, takie objawy powodują koronawirusy, które zaatakowały układ nerwowy. To oznacza, że wyłączanie się poszczególnych funkcji będzie postępowało. Nie powiedział tego wprost, ale generalnie z rozmowy wynikało, że być może jedynym humanitarnym rozwiązaniem będzie pomoc w przejściu za TM. Na przykład już teraz walczymy cały czas z odleżynami, co się poprawi, to zaraz się pogorszy

A jeśli proces będzie postępował, będzie coraz gorzej. Słonko jest super jeżem i mam nadzieję, że mu się poprawi... Dostał komplet leków i liczymy, że da radę zwalczyć chorobę. Ale jeśli nie będzie poprawy - nie możemy pozwolić mu cierpieć

Ale może to, że nie ma przeczulicy neurologicznej jest dobrym znakiem ?