Tak Dziewczyny odszedł spokojnie ,ale długo to trwało,gdyby przeżył do rana to pojechała bym z nim na eutanazję bo serce ściskało że ten Maluch umiera a ja nic nie moge ,nie mogłam skrócić jego cierpienia
Dzwoniłam do wolontariuszy ktorzy zajmują się na codzien jezykami
poradzili bym podała glukozę w solą fizjologiczną podskornie 15ml
bałam się ,ale podalam jak trzeba i wszystko na nic nie pomogło.może tylko jakiś taki spokojniejszy stal się jego oddech i spał i spal a nad ranem przestał odduchać i moje serce pękało
zostało poczucie winy że nie znalazłam go wcześniej że wszystko zbyt późno sie zadziało
Drugi Maluszek zjada ogromne ilości jedzenia,musi rosnąć musi walczyć,jest taki fajny
nie jest z tych milusińskich jest łobuziakiem,podgryza palce i szaleje jak młoda kozica
przeżyje On przeżyje już to widzę
potrzebuje tylko solidnej opieki i troski
Dzisiaj nasuszyłam ślicznych liści,będe ich potrzebowac bardzo dużo bo niestety jeże brudza mocno
Mały Tuptuś zjadł na kolacje wielkie indycze serce a mlaskał jak prosiaczek
A mnie jak na zlość dzisiaj zlapał postrzał
Wieczorem Mirek przyjechał do mnie i zabrał do Basi i Kasiu do ich drewnianego domku
Basia wykarmiła mnie jak jeża

porcja kolacji taka co przez tydzien nie zjem
nie było gadania i musiałam zjeść ,w nagrode dostalam galaretki w czekoladzie i kubek galaretki z owocami którą zrobił Mirek
ciężko mi oddychać ,ledwo zipię z przeżarstwa
wygrzałam sie przy kominku i było mi też tak dobrze i błogo,taki odpoczynek po pracowitym dniu
zdaje już sobie sprawę że sezon działkowy sie kończy i już przez zimę nie zobacze Basi,Kasi i Mirka
znowu zostane tu sama jak palec
Jeszcze trochę i zacznie sie moja rehabilitacja
Dziewczyny jeszcze raż Wam Dziękuję za wsparcie bo to dzieki Wam poczuję się znowu lepiej
