długo była cisza, bo i sytuacja nie sprzyjała dalszemu prowadzeniu wątku. Tak czy inaczej... udało się... Nie wiem jak. Znaczy wiem. Na pewno nie dzięki mnie, bo ja nie miałam nadziei, że uda się pomóc Pani Barbarze i jej córce - Pani Emilii...
A jednak się udało. Dwa ostatnie koty do adopcji - Sara i Czarek - dziś trafiły do Megany

Naprawdę nie wiem jak Ci dziękować, Meg...
Został Aron (pies) i Szacik - ale one razem z p. Barbarą się przeprowadzają do pokoju w hotelu pracowniczym Pani Emilii. Aron jest już prawie niewidomy, będzie mu ciężko przystosować się do nowych warunków, do tej pory był psem "podwórkowym" a teraz zamieszka w jednym pomieszczeniu, ale to chyba i tak lepsze dla niego, niż zmiana domu. Szacik natomiast zostaje, bo Pani Barbara zwyczajnie nie przeżyje rozstania z ostatnim kotem ze swojego stada...
Nie pisałam Wam, ale ja tam byłam. W domu u Pani Barbary. I widziałam jak ta prawie niewidoma kobieta rozpoznaje koty, dotykając ich futerek. Jak panuje nad Aronem, który w końcu nie jest maleńkim pieskiem i jak on ją kocha. Jak ona płacze, że musiała oddać te koty i jednocześnie mi dziękuje, że mają swoje nowe domy. Jakbym nie wiem co zrobiła
Mam nadzieję, że moich zwierząt nigdy to nie spotka. Ani mnie.
Dziękuję Wam wszystkim za pomoc i wsparcie.