kussad pisze:hanelka pisze:Nagle otworzyły się drzwi do klatki jednego z bloków i wypadło czarne, jazgoczące stworzenie, a za nim wyszła baba. Ze smyczą w ręce. Czarne stworzenie, jazgocząc jak opętane dopadło do Sosera, zaczęło latać wokół niego i szarpać zębami.
Drę się do baby, żeby upięła natychmiast toto do smyczy, a ona podchodzi spokojnie do mnie i pyta: pani piesek czy suczka? Bo moja suuuuuczka...
Czy mam rozumieć, że suczka była bez kagańca skoro szarpać zębami

Mam doświadczenia od tej drugiej strony - jako właścicielki nieprzewidywalnej hałaśliwej suki ale ona - nie ma prawa chodzić bez kagańca

Świetne ujęcie - uchwyciłaś tyle kotków równocześnie
Za Was

Tak Ewo, psina latała bez kagańca. Nie gryzła Sosera, tylko łapała zębami.
Nie mam nic przeciwko psom latającym luzem i bez kagańca. Pod jednym warunkiem - mają reagować na komendy opiekuna. I opiekun musi reagować na sytuację. Jeśli na moją prośbę przywoła psa i pies go posłucha, wszystko jest w porządku.
Zwierzęta, podobnie jak ludzie, jedne są towarzyskie i skore do wspólnych zabaw, inne nie lubią być zaczepiane, poszturchiwane, potrącane.
I tłumaczenie ludzi w stylu:
1) mój jest młody, chce się tylko bawić;
2) nie będę prowadzać na smyczy, bo musi się wybiegać;
3) przecież ma kaganiec;
4) wykrzykiwane od razu inwektywy pod moim pomijamdoprowadzają mnie do czarnej rozpaczy i zwątpienia w rozum. Również mój.
Próbowałam kiedyś pewnej pani wytłumaczyć obrazowo.
Niech sobie wyobrazi, że jest niewidoma. I co chwila ktoś podbiega do niej z wrzaskiem, potrącając, szturchając, obracając wokół własnej osi, obłapiając - a to udając (lub nie) agresję, a to dla zabawy. A ona jest zupełnie zdezorientowana, przerażona i zagubiona, ale nie ma innej możliwości - musi codziennie wychodzić i odbywać tę drogę. Jakby się czuła?
Jak mam wytłumaczyć ślepemu psu, że to wszystko tylko dla zabawy, albo że ten pies jest w kagańcu?
Dowiedziałam się, że jestem nienormalna...