Wiem, że kto tylko mógł to przygarnął ile tylko się dało... Wiem, że poszukiwanie domu dla 3-letniego burasa tutaj ma małe szanse na powodzenie... Wiem, że przepełnienie... Jednak marzyć wolno, a ja i mój koci przyjaciel marzymy o dobrym domu - odpowiedzialnym, kochającym, sznaującym kocie granice, doświadczonym. Skoro na przeżycie skomplikowanej operacji miał tylko 5%, a udało się, to może i z domem tak będzie...
Historię kota opisuję na bierząco w wydarzeniu na fb:
https://www.facebook.com/events/1671384 ... ll_comment
Przed kotem jeszcze kontynuacja leczenia, badania, regeneracja sił. Dopóki nie wróci do zdrowia, zapewniam mu dom tymczasowy w postaci oddzielnego, pojedynczego pomieszczenia - inaczej nie dam rady ze względu na psy. Ubolewam nad tym, ale nie mogę go zatrzymać u siebie na stałe. Kot ma ok. 3 lat, jest wyskastrowany (niewiadomo kiedy była kastracja, zgarnęłam go już jako kastrata). Pałętał się po moim osiedlu od jakiegoś czasu (1,5 roku) i albo miał pseudo-dom, który o niego nie dbał, albo był bezdomny - tego nie wiem. W kontakcie z człowiekiem jest niesamowitym pieszczochem. Nie znam drugiego kota, który by tak bardzo łaknął bliskości z człowiekiem i nieustannie się tulił. Spokojny, powściągliwy. Kuwetkowy. W sytuacji zagrożenia, przekroczenia granic (np u weta) broni się używając do tego wszelkich kocich atrybutów. To kot duży, masywny - długie łapy, duża głowa. Umaszczony jak żbik. Poniżej jedno zdjecie, później postaram się wrzucić więcej.
Kot dużo wycierpiał, dużo zniósł. Niedługo zima i jeśli nie znajdzie się dla niego dom, to nie mam pojęcia co z nim będzie... Może jakimś cudem ktoś z kociolubnych zechce ofiarować mu prawdziwy dom...
