Kropkaa - nie będę grymasić, oddam w dobre ręce, płeć obojętna.
Z PAMIĘTNIKA
STAREGO FILOZOFA.
Pańcia miała wolne. Od pracy. Od pracy w pracy, bo w domu znalazła sobie zajęć, że hoho. No i w ogóle.
Pańcia może się nie ujawniała, ale około 15stego dnia tego miesiąca państwo, elegancko rzecz ujmując, stracili tak zwaną płynność finansową. Tak trochę znienacka. Pańcia bystro sie rozejrzała po kuchni, podsumowała - 6 kg mąki, 4 torebki kaszy, pół kg ryżu, wianek czosnku, litr oleju, coś tam w zamrażalniku tkwi, się zużyje. Psy mają 15 kg zapasu, koty jeszcze więcej, pieniądze za rachunek za prąd Junior przypiął do lodówki w przypływie miłosierdzia dla rodziców, pomidory zadatkowane, damy radę.
Nadjechał Ziemniak, więc trzeba było zrobić małą roszadę. Pańcia zdecydowała kasę za prąd zużyć na kastrację, w końcu tak od razu prądu nie odcinają, się zdąży.
Pańcia ma silne podejrzenia, że ten dom pańci nie lubi. Najpierw poszły korki, o czym pańcia już pisała i do dziś w salonie nie ma światła i wciąż nie wiadomo dlaczego. Pańcio rozkręcił wszystkie kontakty, a także światło na tarasie, więc pańcia o piątej rano wiesza psom latarkę pod daszkiem, by Ziemniak umiał trafić z powrotem. I takoż latarką sobie przyświeca, by po ciemku nie wleźć w produkty przemiany materii Dupencji, a także często gęsto Leona, Fistasza, czy wciąż jeszcze czasem Ziemniaka.
Następnie pokazało co potrafi szambo, wylewając się rozkosznie dookoła i silnie perfumując okolicę. Nie wiem, czy ciotki pamiętają, jakie były fikołki z poprzednim wybraniem szamba - właz się zaklinował, pańcio kupił nowy, stary odkuwał przy pomocy pneumatycznego młota, po czym ten zamontowany świeżutko nowy zaklinował się natychmiast na mur.
Pomimo tych wszystkich przeciwności pańcia postanowiła przerobić te pomidory, w związku z czym mamy dużo brudnych naczyń i okropnie uświniony piekarnik.
Biedak pracował ponad siedem godzin non stop

i pańcia mówi, że to raczej żadna oszczędność, te przetwory. Wyszło 19 litrowych i 9 półlitrowych słoików poupychanych, podpieczonych pomidorów, mniej więcej odciśniętych z soku. To przepis z książki kucharskiej z roku 1962, która bardzo go poleca, albowiem zachowuje sporo tych tam, witamin. Możliwe.W przyszłym roku pańcia jednakowoż pozostanie przy ajwarze, buraczkach, krokodylkach a przede wszystkim pieczonej papryce na zimowe sałatki. W papryce te witaminy też są.
Tak wygląda pańciowy urobek w sumie...

Plus garnek zupy pomidorowej i wiaderko soku pomidorowego w lodówce.
Teraz quiz!!
Czyja dupka, czyja??
