Wczoraj była wycieczka do DR.Oli
Filip na antybiotyku bo ta doopę rozlizuje i rani przy okazji ogon ,założyłam mu żyrandol i robi za lampke nocną
Ruduś,mamy nie panikowac i obserwować,to się zdarza ,prawdopodobnie jakieś mięsiwo było na hormonie no to zresztą nic dziwnego by nie było
Piec nie naprawiony nadal bo teraz jak chcieli montowac to szlag trafił kilka śrub i nigdzie kupić
w poniedziałek zobaczymy czy cos z tej naprawy wyjdzie
w domu 14 stopni i nie da się wytrzymać,koty pod kołdrą siedzą cały czas
Dzisiaj wiewiórki szalały bo słonko wyszło,skakały po leszczynach i zbierały ostatnie orzeszki
a ja sobie zbierałam orzechy włoskie bo już spadają powoli
ide sobie koło jabłoni i oczywiście Baśka musiała mi z jabłuszka przypakować centralnie w czambuł
było nadgnite więc miałam włosy do mycia
ale Kocham te wiewióry bo sa takie zabawne