Ja raz w życiu byłam w Grecji, dawno temu.Przejeżdżałam przez Rumunię i Bułgarię.Nigdy więcej, never, ever !
Boję się, że popadnę w depresję.Tak bardzo dbam o bezdomniaki, tak się staram, żeby miały dobre jedzenie, domek burasi jakoś urządziłam, żeby im było w miarę ciepło i czysto, a kotów coraz mniej przychodzi

Nie ma na pewno już Lolusia, nie mogę przeboleć jego straty, jego brata Bambo też już dawno nie widziałam

Pojęcia nie mam, co się stało z malutką pingwinką

Ona była domowa, być może nie radziła sobie na wolności.Burasia nie wygląda ładnie, mam wrażenie, że jest jest wciąż zimno.Nie wychodzi już przed siatkę, boi się.Nie mogę kotów poszukać, to teren zamknięty, mogę tylko dzwonić dzwonkiem od roweru i czekać.Jest już zimno, długo nie daję rady.Nie ma to jak tymczasy, człowiek ma je na oku, można o nie dobrze zadbać, leczyć ...itd.Loluś i Bambo byli wykastrowani, to były piękne, młode i zdrowe kotki.Co się stało?
Jedzenie z domku burasi znika,ale nie wiem, kto jest tam stołownikiem. Raz widziałam tam marmurka, dziecko burasi, innym razem dorosłego burego kocurka.Tyle.
Niby chodzi o to, aby ograniczyć populację kotów wolno żyjących, ale czy w ten sposób? Nie ma kociaków, to OK, ale dlaczego znikają, młode, zdrowe koty?
Zobaczę, co będzie jutro.W niedzielę jest ich zazwyczaj więcej.