Witajcie, dawno nie było mnie na miau. Niestety przychodzę ze smutnymi wieściami. Musieliśmy pożegnać się z Ryśkiem w niedzielę 15 października...
30 września nagle doznał niedowładu przedniej lewej łapy. Zaczął głośno miauczeć, mama myślałam że złamał łapę. Była sobota wieczór, więc około godziny trwało znalezienie jakiegokolwiek weterynarza. Na szczęście przyjęła nas nasza weterynarz. RTG nic nie wykazało. Rysiek miał tez objawy neurologiczne. Dostał sterydy, furosemid, antybiotyk i przeciwbólowy. Po lekach się wyciszył. Do wtorku kontynuacja leczenia. Weterynarz podejrzewała porażenie nerwu promieniowego. 9 października pojechałam z nim do fizjoterapeutki do Kołobrzegu, bo w Koszalinie niestety brak takich specjalistów. Fizjoterapeutka nie miała pomysłu, co mogło spowodować ten stan. Nie miała jeszcze takiego przypadku. Do tego łapa zaczęła robić się czarna, opuszki, które były różowe też były czarne. 10 października kolejna wizyta u naszej weterynarz. Pobranie krwi na szerokie badania. Antybiotyk, bo obawa o martwicę i sugestia amputacji.
14 października w sobotę zauważyłyśmy ranę na chorej łapie od opierania się o nią

To było przed południem. Ok. 15:00 Rysiek znowu miauczy z bólu i zaczyna się niedowład tylnych łap... ja już chyba wiem o co chodzi... zator. Znowu dzwonienie po weterynarzach. Na szczęście znowu ratuje nas wet. Sienkowska. Ona też obstawia zator. Kot dostaje lek przeciwzakrzepowy. Kolejny mam mu podać o 4 rano. Wieczorem mama daje znać, że ugina mu się też przednia zdrowa dotąd łapa. Rano dałam mu zastrzyk z przeciwzakrzepowym, ale Rysiek już nie chce chodzić. Tylko kilka kroków do jedzenia i kuwety. I ja i mama już wiemy, że decyzja może być tylko jedna. Amputacja przy lekach przeciwzakrzepowych nie wchodzi w grę. O 10:30 jadę z mężem do lecznicy, jestem z Ryśkiem do końca.
Obie z mamą nie możemy się pozbierać.
Fado [*] 27.02.2019 r., Rysiek [*] 15.10.2023 r.