
ja tam żadnych przetworów, poza ogórkami i przecierem pomidorowym nie robię
zupa pomidorowa "chodzi" u nas na okrągło, a ogórki, to dyżurna "jarzyna" do obiadu
w tym roku miałam tyle dobrej energii po powrocie z wydm, że mi rozum zasnął i nie włączył dzwonków alarmowych
W rezultacie za dużo ogórków zrobiłam, a nawet nie wiadomo czy będą jadalne, bo coś nieteges były (a pół piwnicy mam nieudanych ogórków z zeszłego roku, co nadają się tylko na zupę)
Dla równowagi postanowiłam zrobić więcej pomidorów, bo akurat lubię się w to bawić
przy okazji zrobiłam trochę leczo i sosu i ajvaru (ale mało, za mało

Powideł nie smażę, nalewek nie nastawiam, żadnych pikli i grzybków w occie nie robię. Do dżemów, konfiturek i przetworów owocowych nie mam cierpliwości.
Nie miałabym też gdzie tego składować.
I tu dochodzimy do wczorajszej mojej aktywności - ponad 8 godzin sprzątania piwnicy.
Od 8 lat lądowało tam wszystko, a ponieważ dużą część zajmowały jeszcze nierozpakowane po przeprowadzce kartony, to dostęp do tych kilku potrzebnych rzeczy był naprawdę utrudniony.
Wiele rzeczy, które zginęły mi z domu kilka lat temu, cudem odnalazło się wczoraj w piwnicy.
Np. słoiki na przetwory, których mi brakowało na etapie robienia ich

Żeby tam jakoś poskładać, musiałam najpierw wszystko wynieść na zewnątrz - zawaliłam cały piwniczny korytarz, sąsiadka, która zeszła po konfiturkę, myślała, że to włam, napad i podkop w jednym.
Ugłaskałam ją dwoma kartonami pustych słoików z dobrymi nakrętkami. Na to obraził się pan sąsiad i powiedział, żeby w takim razie wyrzuciła te gorsze z ich własnej kolekcji.
Na koniec przyszła córka, zobaczyć gdzie zaginęli rodzice, a tatuś do niej:" dzięki sąsiadce zrobiliśmy sobie upgrade słoików"
Do 23.30 wynosiłam i wnosiłam
Niektórzy może pamiętają straszną awarię wodną z zeszłego roku, w wyniku której zalaliśmy pół piwnicy?
No, zgniło nam pół regału dzięki niej.
Więc o tyle miejsca miałam mniej, a jeszcze wczoraj natykałam się na wspomnienia tej awarii, porośnięte miłym, zielonym futerkiem :-/
albo rudą, łuszczącą się skórką
Kończąc - upchnęłam te pełne słoiki (naprawdę jest ich 62?

Nigdy więcej ogórków kiszonych.
A tak przy okazji strasznie jestem ciekawa, jak Megana zamierza przerobić 100 kg pomidorów.
Organizacyjnie tego nie widzę.
Ilość słoików, pieców do pasteryzacji, czasu i rąk do mieszania w garze trochę jest dla mnie nie do wyobrażenia. No i kuchnie chyba trzeba mieć ze trzy, a piwnice dwie i spiżarnię.
Chyba.
Meg, podziel się sposobem, co?