Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
czarnykapturek pisze:Kociama pisze:czarnykapturek pisze:A ja bym proponowala jeszcze, zeby kazdy DT, czy osoby zainteresowane pomaganiem (w jakikolwiek sposob), zapoznaly sie dokladnie z prawem ochrony zwierzat, w kraju i poszczegolnej gminy.
Nie da rady pomoc wszystkim zwierzakom, ale zaniedbania, ktore wynikaja z obowiazku gminy powinny byc szczegolnie pietnowane, i podawane do wiadomosci publicznej.
Zapoznanie się a egzekwowanie to dwie różne bajki
bo w życiu jakos nijak sie ma to Prawo ochrony Zwierząt do tego to wyprawiaja te gminy
jakie sa zasady uznawania czy Kot jest bezdomny czy dziki
i ile trwa ustalanie przez Urzedasów czy pomoc takiemu Zwierzakowi się należy czy nie
wiem o czym mowisz, zaufaj miale chodzi mi o to, ze jesli stoi za toba paragraf (chocby to kto ma reagowac na wezwanie do kota na poboczu i jakie sa jego pozniejsze losy) wielu by pomoglo, i bylo bardziej otwartych na krzywde zwierzat, serio. To czy gmina sie wywiazuje z podpisanych praw to inna bajka, a urzednicy to jeszcze inna.
Ja twierdze, ze im wiecej wiesz, tym wieksza szansa dla zwierzaka.
Kociama pisze:Ale mi nie o to chodzi czy targac ze schronu,nigdy nie biore kotów ani ze schronu ani nie szukam bid poprzez internet
chodzi mi o rade w mojej sytuacji co byś zrobiła?ktoś wrzuca Ci koty do domu przedtem wybijając okno
co zrobisz?
szczerze ja nie ugryzę daj mi konkretną radę
wystawiasz przez to samo okienko?masz na tyle twarde serce że wystawiasz?
Kociama pisze:W mojej klatce piersiowej jest serce nie kawał kamienia bez uczuć
myamya pisze:Kociama pisze:nie stać Cię to zostaw niech zdychają,miej twardą doopę na cierpienie i serce z kamienia
Dokładnie. Wiem, że to brzmi brutalnie, ale wszystkim się nie da rady pomóc.
We wrocławskim schronisku pojawiła się w zeszłym tygodniu taka oto staruszka: http://www.dla-ciebie.eu/node/2820
Najprawdopodobniej nie przeżyje zbyt długo.
Pierwszy odruch, jaki miałam, jak ją zobaczyłam, to pojechać, zabrać, leczyć, może się uda. Kocie staruszki mi łamią serce.
Tylko: mam w domu kota na lekach immunosupresyjnych. Mam starego kota, który nieszczególnie dobrze znosi zmiany i nie lubi innych kotów. W łazience mam 15-letnią agresywną kotkę w depresji. To co ja zrobię z nowym kotem? Gdzie go dam? Jak mu zapewnię warunki lepsze od schronu bez jednoczesnego narażania zdrowia tych kotów, które już mam pod opieką?
Ostatecznie nie pojechałam do schronu, nie wzięłam i nie wezmę. Z pełną świadomością potencjalnych skutków takiej decyzji.
myamya pisze:Kociama pisze:Ale mi nie o to chodzi czy targac ze schronu,nigdy nie biore kotów ani ze schronu ani nie szukam bid poprzez internet
Czyli rozumiem one są mniej cierpiące jak umierają?![]()
Ostatnio we wrocławskim schronie starsza kotka umarła pierwszej nocy na kwarantannie. Ze stresu.
Niedawno umarł mi na rękach starszy kot, którego ze schronu wzięłam w stanie skrajnego wyniszczenia i odwodnienia.
Myślisz, że one mniej cierpiały niż koty, które ci podrzucono? Mniej zasługiwały na pomoc?chodzi mi o rade w mojej sytuacji co byś zrobiła?ktoś wrzuca Ci koty do domu przedtem wybijając okno
co zrobisz?
szczerze ja nie ugryzę daj mi konkretną radę
wystawiasz przez to samo okienko?masz na tyle twarde serce że wystawiasz?
Nie mam piwnicy do której ktoś mógłby mi koty podrzucić. I w której nota bene mogłabym w pilnej sytuacji koty izolować.
Gdybym znalazła porzucone chore kocięta, zaniosłabym je do weta, żeby ocenił, czy mają szanse na przeżycie. Jeśli by nie miały, zostałyby uśpione. Jeśli by miały, poprosiłabym brata o przechowanie ich jeden/dwa dni w łazience i napisałabym na Miau/do znajomych/do kolegów z pracy, ile ich jest, w jakim są stanie i że nie mam warunków na ich przechowanie. Jeśli w ciągu doby/dwóch nie znalazłby się nikt z możliwością ich odchowania, prawdopodobnie odwiozłabym je do najbliższego schronu przyjmującego koty, ze świadomością, że prawdopodobnie tam umrą, choć jest szansa, że ktoś je weźmie, bo ludzie jakoś z niezrozumiałych dla mnie względów tym chętniej biorą koty, im są mniejsze.
myamya pisze:Kociama pisze:W mojej klatce piersiowej jest serce nie kawał kamienia bez uczuć
Dzięki, że mnie uświadomiłaś, że jestem osobą bez serca.
Przekażę to moim kotom.
phantasmagori pisze:W dużym mieście wezwiesz odpowiednie służby, które zawiozą go do schroniska.
Kociama pisze:Jak pewnie doczytałas schron nie przyjmuje Kotów nie i koniec
Kociama pisze:myamya pisze:Kociama pisze:W mojej klatce piersiowej jest serce nie kawał kamienia bez uczuć
Dzięki, że mnie uświadomiłaś, że jestem osobą bez serca.
Przekażę to moim kotom.
Wyrywkowo tak?cytowanie wyrywkowo skąd ja to znam
skoro potrafisz dobić własnoręcznie rannego kota to przekaż swoim to Twoja sprawa
phantasmagori pisze:myamya pisze:Kociama pisze:nie stać Cię to zostaw niech zdychają,miej twardą doopę na cierpienie i serce z kamienia
Dokładnie. Wiem, że to brzmi brutalnie, ale wszystkim się nie da rady pomóc.
We wrocławskim schronisku pojawiła się w zeszłym tygodniu taka oto staruszka: http://www.dla-ciebie.eu/node/2820
Najprawdopodobniej nie przeżyje zbyt długo.
Pierwszy odruch, jaki miałam, jak ją zobaczyłam, to pojechać, zabrać, leczyć, może się uda. Kocie staruszki mi łamią serce.
Tylko: mam w domu kota na lekach immunosupresyjnych. Mam starego kota, który nieszczególnie dobrze znosi zmiany i nie lubi innych kotów. W łazience mam 15-letnią agresywną kotkę w depresji. To co ja zrobię z nowym kotem? Gdzie go dam? Jak mu zapewnię warunki lepsze od schronu bez jednoczesnego narażania zdrowia tych kotów, które już mam pod opieką?
Ostatecznie nie pojechałam do schronu, nie wzięłam i nie wezmę. Z pełną świadomością potencjalnych skutków takiej decyzji.
Tylko czymś innym jest natknięcie się na takiego kota w necie , w schronisku, gdzie jednak ktoś usiłuje mu pomóc, a zupełnie czymś innym , gdy natkniesz się na niego realnie i wiesz że zostawiając go skażesz go na pewną śmierć.
W dużym mieście wezwiesz odpowiednie służby, które zawiozą go do schroniska.
W sytuacji w jaką opisała przed chwilą Kociama, możesz albo pomóc, albo odejść ze świadomością co stanie się z nim dalej. Bo jesteś tylko Ty i on.
Dlatego cały czas mówię, zanim ocenimy czyjeś postępowanie, najpierw postawmy się w jego realiach.
myamya pisze:phantasmagori pisze:W dużym mieście wezwiesz odpowiednie służby, które zawiozą go do schroniska.Kociama pisze:Jak pewnie doczytałas schron nie przyjmuje Kotów nie i koniec
Dlatego napisałam, że zawiozłabym go do najbliższego schroniska, które przyjmuje koty.
Bez urazy, ale kogoś nie stać na to, żeby w wyjątkowej sytuacji pojechać do sąsiedniego miasta, to szczerze wątpię, czy stać go na prawidłową opiekę weterynaryjną nad ciężko chorym kotem. I podobnie szczerze wątpię, żeby na forum było wiele osób, które stać na prawidłową opiekę weterynaryjną nad np. 40-50 kotami.Kociama pisze:myamya pisze:Kociama pisze:W mojej klatce piersiowej jest serce nie kawał kamienia bez uczuć
Dzięki, że mnie uświadomiłaś, że jestem osobą bez serca.
Przekażę to moim kotom.
Wyrywkowo tak?cytowanie wyrywkowo skąd ja to znam
skoro potrafisz dobić własnoręcznie rannego kota to przekaż swoim to Twoja sprawa
No i chyba nie mamy już o czym więcej rozmawiać.
phantasmagori pisze:Tylko czymś innym jest natknięcie się na takiego kota w necie , w schronisku, gdzie jednak ktoś usiłuje mu pomóc, a zupełnie czymś innym , gdy natkniesz się na niego realnie i wiesz że zostawiając go skażesz go na pewną śmierć.
W dużym mieście wezwiesz odpowiednie służby, które zawiozą go do schroniska.
W sytuacji w jaką opisała przed chwilą Kociama, możesz albo pomóc, albo odejść ze świadomością co stanie się z nim dalej. Bo jesteś tylko Ty i on.
Dlatego cały czas mówię, zanim ocenimy czyjeś postępowanie, najpierw postawmy się w jego realiach.
Kociama pisze:a jeśli chodzi o Koty w schronach
nie czuję parcia na ich wyciąganie bo nie mam warunków na to
nie odczuwam tez poczucia winy że jakis tam umiera a ja nie lecę z pomocą
jest mi masakrycznie przykro ale nie
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 108 gości