Porzucony Kajtek ma DT, nie wraca na ulicę.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro wrz 18, 2013 10:50 Re: Porzucony Kajtek ma DT, nie wraca na ulicę.

Kotek wyszedł z łazienki. Najpierw zaczął się rozglądać, a potem chodzić po pokoju. Siedzi pod łóżkiem, albo w bezpiecznej wnęce szafy przy łóżku. I co ja mam teraz zrobić ? Przenieść go już z tej łazienki, czy trzymać tam dla niego miejsce. Kajtuś je jak podsunie mu się miskę, z kotkami nie chce jeść i prycha na nie, ale nie ma gonitw itp. A może przenieść go z powrotem do łazienki , bo wyszedł i nie wie co teraz ze sobą zrobić? Nie wygląda na jakoś specjalnie zestresowanego, ale może boi się iść np do kuwety, jedzenie i picie mogę mu podstawiać gdziekolwiek by nie był, ale kuwety nie. Mam już traktować to że wyszedł z łazienki na zawsze ? czy trzymać mu tam wszystko ?

karolink

 
Posty: 1116
Od: Pon paź 09, 2006 20:40
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro wrz 18, 2013 10:52 Re: Porzucony Kajtek ma DT, nie wraca na ulicę.

Pozwól mu pobyć a potem zamknij np na jedzenie w łazience. Na noc czy jak wychodzisz. Zobaczysz jak zareaguje on i koty na wspólne przebywanie. Czasem pomaga takie dawkowanie znajomości. Kot chętnie wraca "do więzienia" by odetchnąć.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56028
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Śro wrz 18, 2013 10:55 Re: Porzucony Kajtek ma DT, nie wraca na ulicę.

Ja też tak robię po trochu a potem zamykam do siebie zeby widział że jest u siebie i bezpieczny.. :ok:

lidka02

 
Posty: 15916
Od: Czw cze 09, 2011 9:22

Post » Śro wrz 18, 2013 10:58 Re: Porzucony Kajtek ma DT, nie wraca na ulicę.

Dzięki, a ja już chciałam zawijać łazienkę, ale jeszcze trochę poczekam aż będzie tylko moja :mrgreen:

karolink

 
Posty: 1116
Od: Pon paź 09, 2006 20:40
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro wrz 18, 2013 11:10 Re: Porzucony Kajtek ma DT, nie wraca na ulicę.

karolink pisze:Dzięki, a ja już chciałam zawijać łazienkę, ale jeszcze trochę poczekam aż będzie tylko moja :mrgreen:

Jeszcze troche zaczekaj niech ma tam bezpieczny kąt , zobaczysz sama jak juz się z niej na dobre wyprowadzi :D

lidka02

 
Posty: 15916
Od: Czw cze 09, 2011 9:22

Post » Śro wrz 18, 2013 12:58 Re: Porzucony Kajtek ma DT, nie wraca na ulicę.

Diabełek zaczął gadać do kota, nigdy jeszcze nie gadał z żadnym kotem. To coś jak koty robią patrząc przez okno na ptaki, takie dźwięki i takie otwieranie pyszczka tylko w dużo zwolnionym tempie. Śmiesznie to wyglądało.

I jeszcze jedno, na rtg wyszło ,że kotek ma trochę zagazowane jelita i faktycznie od czasu do czasu czuć od niego kupą, to dlatego ? puszcza bąki? coś mu na to podać , czy samo przejdzie jak się Kajtuś odstresuje.

karolink

 
Posty: 1116
Od: Pon paź 09, 2006 20:40
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro wrz 18, 2013 21:16 Re: Porzucony Kajtek ma DT, nie wraca na ulicę.

Kajtuś dostał kropelki na odgazowanie :mrgreen:
Dostaje Unidox w pokarmie. Kotuś siedzi z nami w pokoju, chyba mu lepiej, trochę oczka ropieją. Trochę prychają na siebie z Diabełkiem, ale to nic, póki co do bitw nie dochodzi.

Diabełek jeszcze bardziej zżył się z Puszkiem, mam nadzieję, że nie stworzą opozycji przeciw Kajtkowi, chciałabym, aby było trzech kumpli :piwa:

karolink

 
Posty: 1116
Od: Pon paź 09, 2006 20:40
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro wrz 18, 2013 22:31 Re: Porzucony Kajtek ma DT, nie wraca na ulicę.

Wszystko sie ułoży :ok: skoro początek jest taki to bedzie happy end :ok:
Obrazek

Goyka

 
Posty: 5213
Od: Pt mar 14, 2008 10:47
Lokalizacja: Warszawa Bielany

Post » Czw wrz 19, 2013 13:22 Re: Porzucony Kajtek ma DT, nie wraca na ulicę.

Dzisiaj miałam wizytę PA Alberta. Była u mnie wspaniała osoba, obie doszłyśmy do wniosku, że dom jak najbardziej pro koci, ale 4 koty to zbyt dużo, a Albert ma na razie dach nad głową. Mam nadzieję, że kocurek znajdzie domek, będę podrzucać jego wątek tyle mogę. To bardzo trudna decyzja, naprawdę bardzo związałam sie z wątkiem Alberta, ale on mnie nie zna, nie będzie cierpiał z powodu rozstania.

Wpadajcie czasem proszę na wątek Alberta i podrzucajcie jego wątek, a nuż znajdzie się dla niego domek.

karolink

 
Posty: 1116
Od: Pon paź 09, 2006 20:40
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt wrz 20, 2013 21:24 Re: Porzucony Kajtek ma DT, nie wraca na ulicę.

Jestem w stałym kontakcie z karolink i przekazuję informację, że Kajtuś zostaje już na stałe, jeszcze raz ogromnie dziękuję.
Kocurek czuje się już dobrze, na szczęście po chorobie nie ma już praktycznie śladu.
Adoptuj, nie kupuj. Obrazek

Jeśli czujesz ból to znaczy,że żyjesz ...
Jeśli czujesz ból innych ludzi, to świadczy o tym, że jesteś człowiekiem ...

Anna Rylska

Avatar użytkownika
 
Posty: 17451
Od: Wto wrz 12, 2006 12:16
Lokalizacja: Grodzisk Mazowiecki

Post » Pt wrz 20, 2013 21:29 Re: Porzucony Kajtek ma DT, nie wraca na ulicę.

:kotek:
"Koty trzeba chwalić, robia się od tego bardziej puchate"

taizu

Avatar użytkownika
 
Posty: 16131
Od: Śro gru 30, 2009 23:05
Lokalizacja: Mazury

Post » Pt wrz 20, 2013 21:31 Re: Porzucony Kajtek ma DT, nie wraca na ulicę.

No nie chciałam wczoraj zapeszać i pytać, bardzo się cieszę Aniu a Tobie Karolina gratuluję nowego koteczka. :ok:

lenka*

Avatar użytkownika
 
Posty: 1038
Od: Wto lip 31, 2012 17:58

Post » Sob wrz 21, 2013 14:42 Re: Porzucony Kajtek ma DT, nie wraca na ulicę.

To 3 dorosły kot bezdomny wydany od czerwca tego roku tylko spod mojego bloku. Niby to niewiele ale dla tej trójki zmienił się cały świat.
Adoptuj, nie kupuj. Obrazek

Jeśli czujesz ból to znaczy,że żyjesz ...
Jeśli czujesz ból innych ludzi, to świadczy o tym, że jesteś człowiekiem ...

Anna Rylska

Avatar użytkownika
 
Posty: 17451
Od: Wto wrz 12, 2006 12:16
Lokalizacja: Grodzisk Mazowiecki

Post » Sob wrz 21, 2013 16:30 Re: Porzucony Kajtek ma DT, nie wraca na ulicę.

karolink co u Kajtusia? :kotek:
Obrazek

Goyka

 
Posty: 5213
Od: Pt mar 14, 2008 10:47
Lokalizacja: Warszawa Bielany

Post » Sob wrz 21, 2013 20:15 Re: Porzucony Kajtek ma DT, nie wraca na ulicę.

Kajtuś ma się dobrze, tylko jego kupki bardzo śmierdzą, nie wiem czy to powód do zmartwienia. Za kilka dni jestem umówiona na kontrolę u weta jeżeli chodzi o jego zakażenie więc zapytam.
Dziś kiedy Kajtuś, który na stałe przeprowadził się do pokoju syknął na Diabełka, ten podniósł na niego łapki, w sumie to bardziej jakby do zabawy niż bitwy, ale sądzę, że był nieco zirytowany , na szczęście nie doszło do jakieś bitwy czy gonitwy.

Zamówiłam kropelki bacha , gdzieś tu na forum w wątkach o dokacaniu znalazłam adres i oczywiście zostałam tam poproszona o opisanie problemu. napisałam ,że nie ma jakieś tragedii, Diabełek i Puszek zrelaksowani, bawią się ze sobą, mają apetyt, a Kajtek póki co na nie syczy, ale nie porywa się do jakiś gonitw. W miarę swobodnie też podchodzi do miseczek i kuwety, czasem sobie przejdzie dookoła domu, ale głównie śpi, tym się jednak nie martwię, bo kotuś przecież na antybiotyku. Na szczęście wszystkie objawy z górnych dróg oddechowych ustąpiły. Na fb można zobaczyć nowe zdjęcia, nie umiem tu wstawić.

Kajtek oczywiście u mnie zostaje. Teraz widzę, że nie byłoby miejsca na 4 kotka, dlatego z ogromnym bólem serca, ale nie biorę do siebie Alberta, zaadoptowałam go wirtualnie. Wiem, że to dobra decyzja tzn. że nie wezmę 4 kotka, ale trochę się obawiam, żeby Kajtek tego nie odczuł tzn. moich emocji związanych z całą tą sytuacją. jest też jeszcze jedna kwestia, co jeżeli Kajtek nie zaakceptuje Diabełka i Puszka, gdyby były dwa pokoje można by to jakoś pogodzić, ale w jednym pokoju raczej na dłuższą metę się nie da. Choć pewnie to za wcześnie by rokować jak się między nimi ułoży.

Może w ogóle lepiej było się ograniczyć do dwóch kotów, ale teraz już tego nie zmienię, zresztą Kajtkowi groziła ulica, a ja zaangażowałam się w forum i nie mogłam przejść obojętnie wobec takiego apelu. Nie żałuję tej decyzji, żałuję trochę tego co stało się potem, ale i tu mogę mieć pretensje tylko do siebie.

Podzielę się jeszcze czymś co sprawia, że trudno mi, nie jest tak że nie radzę sobie z emocjami, ale mi trudno.
Krótko przed historią z Kajtkiem i moją bytnością na forum latem 2013, bo w 2006 odnośnie Misi miałam jakieś wejścia, bardzo bliska mi osoba obserwując mnie, moje warunki, generalnie przyglądając się z boku mojemu życiu zbierała się na rozmowę ze mną o tym, że mogłabym stać się DT, tak generalnie, służyć jako DT.
Po historii z Kajtkiem wiem, że już nie będę DT, nie umiem, w głównej mierze dlatego, że po prostu tak mam, a trochę dlatego, że gdy przyjmowałam Kajtka, po prostu go brałam nie deklarując się z DT czy DS. Właściwie to miało być tak, że przyjmuję go na DT, ale miał pobyć, miał się zaadoptować i oswoić i dopiero wtedy ewentualnie miałam podjąć decyzję co dalej, miał przyjść czas na ewentualne zdjęcia, ogłoszenia itp. Wydałam ogłoszenie na forum, tak generalnie, nie widziałam potrzeby dawania więcej ogłoszeń póki co, zresztą za to ogłoszenie też mi się dostało, że za szybko, że to znaczy ,że już podjęłam taką decyzję . Miało być spokojnie i powoli. Po niecałej dobie przyszły z zewnątrz argumenty, że mam się zadeklarować już, teraz to jestem DT czy DS, że odbieram mu szansę na nowy dom, czekając, a z drugiej strony, że kiedy go oddam do innego domu to znów go skrzywdzę, a on już tyle przeszedł i był tak skrzywdzony, że on się przywiąże, a potem znów będzie cierpiał.
Ja od początku widziałam Kajtka jako salonowego jedynaka, ale te argumenty nie powiem, bardzo do mnie przemówiły, zrobiło mi się przykro i poczułam się jakbym miała robić coś złego szukając mu domu. Po drugie zaczęłam czuć ból wzlgędem samego Kajtka, że być może naprawdę go skrzywdzę oddając go, bo przecież miejsce zarezerwowane było dla Alberta, dlatego zadecydowałam dobrze to będę Ds. Nie powiem nadal mam łzy w oczach kiedy o tym myślę, to znaczy tak mi trudno i względem Kajtka i względem Alberta i nie wiem czy dobrze robię. Na pewno go kocham i chcę aby miał dobrze w życiu i dbam równie dobrze co o Diabełka i Puszka.

A teraz zacytuję sama siebie :
" kiedy go oddam do innego domu to znów go skrzywdzę, a on już tyle przeszedł i był tak skrzywdzony, że on się przywiąże, a potem znów będzie cierpiał"
ale czy nie taka jest zasada DT, że zabieracie zwierzaki, leczycie, oswajacie, a potem zadałyśmy sobie pytanie z osobą, która widziała mnie jako działający DT, oddajecie je do innego dobrego domu, mimo, że i zwierzaczek i wy się przywiązaliście, ale wiecie, że tak będzie lepiej.
Tak jest, dlatego was podziwiam dziewczyny , naprawdę ogromnie podziwiam i dobrze, że jesteście i Wy potraficie.:kotek: :1luvu: Jak tu ktoś napisał w jakimś wątku ja też byłabym za tym, aby takie domy DT były dofinansowywane państwowo. Ze swojej strony mogę czasem wesprzeć osobiście, ale DT już nigdy nie będę.

karolink

 
Posty: 1116
Od: Pon paź 09, 2006 20:40
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], MaJa83, puszatek i 94 gości