no i juz po wszystkim Rudy wrocil do domu z Hollywoodzkim usmiechem zadowolony od razu upomnial sie o miche. Na szczescie nie trzeba bylo nic usuwac wiec pyszczycho az tak mocno go chyba nie boli. Najfajniejsze jest to ze ja siedzialam jak na szpilkach w pracy czekajac na telefon od weta czy wszystko OK a potem pedzilam na zlamanie karku bo biedny koteczek a on spokojnie wyszedl z transportera jakby nigdy nic, Milka tez musiala byc zestresowana bo pierwszy raz zostala na caly dzien sama w domu wiec jak wrocilismy to nawet nie przyszla sie przywitac jak zawsze a tylko patrzyla na nas spode lba z wysokosci drapaka. No normalnie glupie baby. Nastepny raz chocby go kroili wzdluz i wszerz to bede spokojna jak glaz
Bardzo dziekuje, niestety Rudy jak zwykle naburmuszony co oznacza ze jest w bardzo dobrej formie I niestety na zmiany tego nastroju nie ma co liczyc on juz tak ma
czepiasz się kota nie każdy musi być radosną iskierką a gremlina lepiej nie chciej
"Człowiek nie jest apoteozą ewolucji, a jedynie ślepą uliczką pomniejszej, bocznej gałęzi jednej z mniej wykształconych podgrup ssaków." pamietnikpoldka.blogspot.com