Elianka
Trudno powiedzieć, ze konserwatysta.. to się działo stopniowo. Przygarną się do mnie sam, szamał to co było= kiepska pucha, rozchorował się, diagnoza Felv, anemia i ciągiem czerwone mięso wołowe, które szamał chętnie o ile czuł się na tyle dobrze, by jeść (długa walka), później nasze sklepowe eksperymenty, bo mięsko już średnio wchodziło, najdłużej chyba animoda carny, ale ogólnie preferencje miał, za to bez szantaży, później przyplątało się SUK, za namową Weta RC urinari (tez saszetki, mimo ceny).. Powolne odchodzenie od RC, znów animoda carny, inne, w sumie bez większych problemów do przeprowadzki.. Jesień to ciągła walka o to, by kot cokolwiek zjadł, badania krwi, i podtykanie pod nos czasem paru śniadań.. stanęło na Gurmencie .. do wiosny, doczytałam w składzie ni mniej ni więcej, ale 'cukier', jakby mało go było w wszechobecnym w nim zbożu

Wq się i to zdrowo, zaczeły się te najlepsze karmy.. acha, nic niejadalne, przegłodziłam go na Feringa (byle nie lamm), bo parę razy była zjedzona bez problemu (inne nie, od Grau wręcz go odrzuciło, jakby w misce znajdował się jadowity waż, nie karma

... odskoczył od niej

) ... po głodówce 24 h zaczął jeść, ale tyle, ze szybko tracił na wadze.. musiałam szukać dalej

Stanęło na saszetkach Schmusy Nature, a po jakimś miesiącu tez mielące od nich (lepszy skład), ale tą potrafi odrzucić, choć zwykle zje, to nie zawsze.. Z racji Felv tylko pies może po nim dojeść. To królewicz, rozpieszczony do granic możliwości, bo przy Felv kotka nie można stresować

Wolno mu wszytko i on to wie, potrafi mi wbić pazury w nogę, gdy chce iśc spać i wymyśli sobie, ze koniecznie ze mną.. wariuje dopóki się nie położę do łóżka by się wcisnąć tam gdzie zaplanował, a ja z swojej strony nawet nie zmienię pozycji, gdyby miało to koteczkowi przerwać sen

No wyhodowałam potfforra, ale ciągle uważam, ze jestem szczęściarą, bo jeszcze ze mną jest ..
Jakby nie było wiosną przerabialiśmy już wszytko i nie pomogło... Grau jako niejadalny tez dla drugiego i przed domem poszedł dla fundacyjnych.. Drugi jest łatwiejszy w przestawianiu, ale dokładnie tak samo jak ten, raz zje mięso, dwa razy, a później schnie w misce a kot biega wygłodniały i nic nie pomaga

Problem, nie w tym, by coś wprowadzić, ale by koty to jadły dzień w dzień, a próbowałam wszystkiego, nawet zmian mięsa.. raz indyk, raz wołowe, raz kurcze.. Zależy od kota, prędzej czy później jest głodówka, choć wczesniej szamały całe porcje.. I nic nie poradzę, nie zagłodzę kota przecież

Mięso tylko na krótkie serie dla obu, puchy, problematyczny ma tylko jedną firmę, nieproblematyczny zje więcej, choć tez już swojej wcześniej ukochanej animody carny nie tknie

Gdyby miały wybór, dostęp do mojego konta, żarłyby odpowiednio Gurmenta i RC koniecznie suche (saszetki be)

Nie mają to jedzą co innego.. Ale samego przestawiania mam już dość.. idę na urlop. Uda mi się to nawet trzy porcje wcisnę mięcha w tygodniu (mrożone nie, wiec musi być świeże, co też utrudnia) do pięciu (drugi, na diecie)... Mam dość, nie podliczyłam ile zeżarł pies, czy utonęło w WC.. ale to była kupa kasy
