» Nie wrz 15, 2013 19:01
Re: Helenówek- kotów do rozpuku-22 sterylizacje-wielkie wyzw
Wiecie co dwie rzeczy mnie nie wiem przerażają? zasmucają? nie umiem tego nazwać, może jak napiszę, to któraś z Was to określi.
Po pierwsze:
Rozmawiałam dziś tam na działkach z wieloma osobami, wszyscy narzekali, że tyle tych kotów, że maluchy, że umierają...
Trochę się zgotowałam i wypaliłam, że sami (działkowcy) do tego doprowadzili, bo wcześniej, gdy kotów było mniej nikt nie szukał pomocy i okazało się, że to nie jest prawda. Pani Ania, która poznałam 2 tyg.temu w lecznicy próbowała wcześniej coś załatwić, dzwoniła do rożnych fundacji (jakich, nie dopytałam, ale spróbuję przy następnej okazji) i wszędzie była zbywana. Nie mam jakoś powodu jej nie wierzyć. W każdym razie stanęłyśmy na tym, że tylko maleńki Kotylion zainteresował się tematem i ruszył z pomocą. Czy tylko my jesteśmy w Łodzi?
i po drugie:
nie jest to pierwsza akcja sterylizacji prowadzona przez Kotylion na taką skalę, była Biała, były Moskule, Sokolniki, jeszcze wcześniej koty z hotelu przy Matce Polce.
I to wszystko jakoś inaczej wyglądało. Na wątku pojawiały się osoby nie tylko z Łodzi, zupełnie nie związane z Kotylionem, robiły bazarki, wpłacały pieniądze (nawet niewielkie ale zawsze, bo przecież za każdą złotówkę podziękujemy), roznosiły wieści o potrzebie pomocy po Forum. Był ruch, było raźniej, nie czułyśmy się same z danym problemem.
A teraz? na 4 strony wątku wpisały się DWIE osoby nie związane z Kotylionem. Czy teraz działa się tylko i wyłącznie we własnych kółkach? Już nie ma czegoś takiego jak pomoc z Forum?
Jak nie ma kota umierającego, który nie ma oka, łapki i w ogóle ledwo żyje, to już nie robi na nikim wrażenia? Sterylizacje dzikusów są zbyt banalnym tematem by się tym zajmować?
Piszę czasami aukcje cegiełkowe na Allegro i wiecie jaki mam największy problem? że koty trafiające pod moją i Ewy opiekę zbyt dobrze wyglądają i są absolutnie nie medialne. A to, że wszystkie wychodzą od nas odpasione na dobrej karmie, z kompletem medycznym (szczepienia, odrobaczenie chip) to już nikogo nie skłoni do pochylenia nad takim uratowanym biedakiem.
W tym sezonie miałyśmy kociaki z kocim katarem, zgarnęłam je z ulicy z zaklejonymi ropą oczami, zdjęcia robiłam tak by wyglądały jak najgorzej, bo była to szansa na wsparcie finansowe i faktycznie zadziałało.
A jakie zdjęcia mam wstawić by zbierać kasę na sterylizację kotów dzikich?
Wiem, rozgoryczenie przeze mnie przemawia, ale nie uważacie ze słusznie?
