Po szczepieniu na szczęście bez reakcji.
Maluchy jedzą i szaleją.
Tak samo mamin-synki po odrobaczaniu.
Nigdy nie obawiałam się reakcji na szczepienie i odrobaczanie, ale przy tym co się u nas tym razem dzieje, boję się już wszystkiego
Najważniejsze, że powoli wychodzimy z tego kompletu choróbsk
i pewno za jakiś czas spodziewamy się kolejnego.Mamin-synki rosną i dzisiaj Pączek i Bączek ważą już 1300g i ponad, a mały Okruch Wielki przekroczył 800
Rosną kolorki, rosną HKloniki, rośnie też Tepsinka z rodzeństwem i Stasiem.
Najmniejsze są w sumie Tepsia, Mandarynka i Poziomeczka (ledwo ponad 1100g), a największe Kloniki ważą już ponad 2,5kg
Oczka Borowika wyglądają ładnie, oczko Poziomki jeszcze nie do końca, ale i tak jest coraz lepiej.
Mandarynka nie ma już gorączki, ale lekko kicha.
Muszę mocniej zakraplać oczka dwóm Klonikom, bo znowu są brzydsze.
Jednym z dwójki jest niestety Hecia i tu mam mały problem, bo to cały czas bardzo mocno wystraszony dzieciak.
Wyjęcie z klatki-jadalni i zakroplenie oczu to nie problem, ale już łapanie kota gdy biega po pokoju, to byłoby zestresowanie małej na maxa
Poważnie myślę o zamknięciu Hedery do klatki, bo wtedy i łatwiej będzie z wyleczeniem oka i może szybciej się do mnie przekona, sama nie wiem...
Faktem jest, że przy tylu kotach nie jestem w stanie dobrze jej socjalizować.
Tepsinka już prawie całe dnie chodzi poza kojcem i radzi sobie bardzo dobrze.
Tylko musimy bardzo uważać, bo wciąż kręci się między naszymi nogami, a sprzątanie przy małej to wyższa szkoła jazdy.
W sumie tylko posiłki i nocleg są jeszcze w zamknięciu.
Mobilek to kot z ADHD, wszędzie go pełno i wszędzie rozrabia
Kradnie ścierki, zmywaki, szczotki i co tam jeszcze przyjdzie mu na myśl.
A przy tym jest baaardzo kochany, tak samo zresztą jak Mandarynka.
To takie dwie przytulanki i mruczanki.
Staś wciąż wtulony w Marunię i ciumkający ją, ale też ma momenty gdy razem z Mobilkiem roznoszą mieszkanie.
Chłopaki dobrali się i często wspólnie się bawią.
Kloników wszędzie pełno, tym bardziej że są nie do odróżnienia na pierwszy rzut oka.
Trójka jest bardzo miziasta.
Babcia wygląda jak małą owieczka (to opinia Tż), nawet ogonek zrobił się grubiutki i bielutki.
Karmienia są na żądanie, gdy tylko Marcia przychodzi do kuchni i wymownie patrzy.
Jest to nieco uciążliwe, bo musi być wtedy w kuchni sama bez innych kotów, ale koniecznie z ludziem i taki posiłek potrafi jej zająć kilka ładnych minut.
Felviki na szczęście zdrowe, tylko Karolce i Taktowi lekko wciąż łzawią oczka.
Na pewno brakuje im naszej obecności, ale co robić...
I tak staramy się spędzać z nimi codziennie trochę czasu.
Rezydenci też przyklejają się jak tylko choć na chwilę usiądziemy.
Im musi być najbardziej trudno.
A dzisiaj rano Szylka postanowiła centralnie nasikać na podłogę w kibelku, dwie kuwety do dyspozycji, a ona...
