MariaD pisze:Do lecznicy z takim maluchem jak najpóźniej albo i wcale. Niedługo będzie tracił odporność od matki (o ile ją w ogóle dostał przez siarę) i nie ma sensu narażać go na złapanie czegoś w lecznicy.
O ile nie ma absolutnej konieczności - odpukać - maluch niech zostaje w domu. Jeżeli - odpukać - zajdzie taka konieczność - nie wyjmować w poczekalni z przenoski, przenoskę owinąć kocykiem, kociaka nie kłaść na stół a na własny kocyk. Kocyk potem wyprać. Pilnować dezynfekcji stołu u weta przed położeniem kocyka.
Jeżeli nic małemu nie dolega - nigdzie z nim nie chodzić.
Odrobaczenie można wziąć do domu i w domu podać, ale to za jakieś 2 tygodnie dopiero. Na szczepienie trzeba będzie pojechać z malcem, o ile nie da rady wezwać weta do domu. Ale to za 6 tygodni.
Można pójść do weta w celu ustalenia programu odrobaczeń i szczepień. Potem wymyć dokładnie ręce zanim się malucha dotknie.
Widzisz MariaD, pamiętam że najpierw odrobaczanie. Dobrze że piszesz że w domu można podać.
Zobaczę jeszcze czy szczepienia można "na uboczu" zorganizować.
Co do siary to nie wiem, pewnie był krótko z mamą, zdążył ? Nie wiem, zgubiła go...
Ja jak przychodzę do domu, to wiadomo ręce szoruję na każdym kroku, a już przed dotykaniem się akcesoriów papu i malucha, to obowiązkowo szczotką i mydłem, woda parzy. Ubranie zmieniam zaraz w domu...
Teraz zjadł nawet ponad 10ml. Widocznie deszczowa pogoda różnie działa na apetyt...
Zrobiłem parę zdjęć "tygrysowi". Zaraz popatrzę gdzie go najlepiej widać i coś wrzucę, cierpliwości
