
ale chociaż zdążył zaznać ciepła i miłości..
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
karolink pisze:Ale jest Lidka, jesteś Ty, jestem ja i pewnie niezliczona liczba forumowiczów, którzy obojętnie nie przejdą. Ja już wiem, że w podobnej sytuacji muszę liczyć tylko na siebie, no teraz mam Was tzn. mogę napisać o tym, a to już coś, choć garstka osób którym zależy to już dużo na ten okrutny świat.
A wdzięczność tych kotów, samo uczucie, że coś im się dało, że przez chwilę czuły ciepło, jestem pewna, że one wiedziały, że zrobiłyśmy wszystko co w ludzkiej mocy, aby im pomóc.
Dziadzia był bardzo zmęczony, skrzywdzony, stary, ale choć na kilka ostatnich chwil życia poczuł ciepło i ktoś go pogłaskał po jego łepetynce.
Trudno mi się było pozbierać po tym horrorze i potem pożegnać się z kolejnymi dwoma maluszkami, tamte 2 nie miały nawet imion, ale wiem, że jak je wiozłam do weterynarza, czuły, że jestem z nimi, że coś im daje. Jeden zaczął znów piszczeć w pewnej chwili i zobaczyłam ,że jeszcze gdzieś jest przytwierdzony ślimak, zdjęłam go ,a on się znów uspokoił. Tylko tyle mogłam im dać trochę spokoju i ciepła, tak samo Lidka Dziadziowi.
Miałam chwile załamania, ale jest tyle kotów ,które potrzebują pomocy. Z tego zrodziło się coś dobrego, bo ja zaczęłam się naprawdę angażować i karmić np. bezdomne koty i już na nikogo nie liczę, tzn. że ktoś przyjdzie i mi pomoże.
Moja mama po śmierci Misi powiedziała "już nigdy żadnego kota", bo to zbyt bolesne kiedy odchodzą, a ja mówię, życie jest zbyt krótkie by nie brać kolejnego kota w jego miejsce. To nie ukoi bólu, ale opieka nad nim zajmie czas i da chwile radości. Radość przeplatać się będzie z bólem, ale takie jest właśnie życie.
Agatka nr.3 pisze:Karolina jeśli dokarmiasz bezdomne koty, to zadbaj o ich sterylizację.
Pomagajmy mądrze
W Warszawie macie cudo o nazwie Koteria, u mnie we wsi mamy własne portfele...
Użytkownicy przeglądający ten dział: BillyRen, Google [Bot] i 64 gości