

Zajrzałam ciuchutko do pokoiku Jasia a ten śpał zwiniety w kłębuszek, to myślę sobie niech śpi to oprzątnę koty najpierw a potem jego obudzę.
Jestem w kuchni, szykuję jedzenie kotom a tu słyszę miauuu miauuu, jego głosik łatwo poznać bo strasznie żałosny.
Poszłam otworzyć mu drzwi a on już stał pod drzwiami, przyszedł do kuchni gdzie moje stado zrobiło odwrót, ale niektóre zostały, wyłożyłam mu trochę saszetki Convalescence suporta mokrego i zjadł może 1/4, następnie popił wody i chciał do siebie ale jak zwykle nie pozwoliłam mu odwrotu.
Przeszedł trochę do kuchni znowu, potem znowu pod swoje drzwi, i usiadł i zaczął się myć więc go wpuściłam do siebie, a mój mąż, że tam śpi to wołał go, no chodź malutki.
Wczoraj przyjechała moja córka i wykąpałyśmy Jasia w tym płynie co wetka dała, nawet był grzeczny bo to musiało 5 minut trwać z tą pianą, ale potem został dobrze spłukany, wytarty ręcznikiem u Kasi na piersiach i ja go następnie suszyłam szybciutko suszarką.
Oczka ma zakraplane 4 razy dziennie gentamycyną bo ma żółtozielony wypływ ropny.