» Pon wrz 09, 2013 10:09
Re: Opowieści Mopika
No matka troszke sie boi o cukrzyce, bo kotka nie tyle jest gruba, co ksztaltem przypomina olbrzymi bochen wiejskiego chleba, mimo wszelkich kuracji i rygorystycznych diet itd. (Zrobilo sie jej tak po sterylizacji, a juz wczesniej miala jakies spore zaburzenia hormonalne, i w efekcjie rujke co 2 tygodnie). Ma ja przebadac przy kontrolnej wizycie pod tym katem.
To zatrzymanie wody moglo byc efektem stresu, bo siusial tylko rano (w niedziele) poza kuweta ale dosc nieznacznie i wieczorem - wiecej ale tez nie za wiele. Licho wie. Ogolnie sie ciesze, ze sika i ma czym.
Woda w fontannie jest z butelki, niskozmineralizowana, bo w kranie mam bardzo twardą. Sprawdze czy faktycznie filtr nie jest czyms zanieczyszczony.
Dopoki nie bylo fontanny to moglem dosc skutecznie kontrolowac czy pil i ile pil, bo na kazdej miseczce mialem zaznaczona linie, do ktorej lalem wode, a parowanie tez mialem obcykane - rzedu 1 mm wysokosci slupa wody przez ~12 godzin, sprawdzone doswiadczalnie. Teraz, przy fontannie, nie bardzo mam jak ogarnac, bo ciezko zmierzyc w niej poziom wody, a i nie wiem jaki jest ubytek wskutek parowania. Z miseczek znika mniej wody niz kiedys, ale widzialem pare razy jak podpijal z fontanny, choc zwykle pare symbolicznych chlepniec. Ale licho go wie co on robi w nocy... W kazdym razie poki sika (szczegolnie do kuwety) i test skory nie wykazuje odwodnienia, to staram sie byc dobrej mysli. Tak czy siak czy wiem, ile pije, czy nie - on i tak pije tyle samo. No i bede mu dokladal mokrej karmy, ktora podlewam stopniowo coraz wieksza iloscia wody, co jakos kot toleruje.
Z ta mokra to tez zalezy, bo o ile wszama ja szybko, to duzo wody w niej jest, ale widzialem jak podjadal po paru godzinach, gdy pozostale keski mialy juz ze 2x mniejsza objetosc niz na poczatku. Ale tak czy siak zawsze w tym wiecej wilgoci niz w suchym.
Swoja droga bylem u tej wetki, gdzie kupuje karme, bo stara mi sie skonczyla. No i zeszla dyskusja na diete. [powiedzialem ze podaje tez mokra, zeby go bardziej "nawilzyc" i pani sie wlaczyl tryb rozkazujacy - zadnej mokrej, zadnej mokrej, samo suche, a jak juz mokre, to tylko urynaryjne (po 5 zl szt - a dziennie powinienem mu dac z 4-5 saszetek... tja...). Mieso? Zadnego miesa! No moze raz na tydzien porcja mieszczaca sie na lyzce stolowej, bo sie kot inaczej przebialczy. Ona od 15 lat ma koty i tylko na suchej u niej funkcjonuja i sa zdrowe itd.
Nie chcialo mi sie klocic z nia, pokiwalem glowa, wzialem karme, a i tak bede robil swoje. Ale z kotem tam bede tylko na ew. szczepienia i tym podobne zabiegi chodzil, bo jest bliziutko i kota moge w transporterze w 5 minut doniesc, no sorry. Nawet jej nie mowilem o jego problemach z wynikami krwi, itd.

Ludzie, którzy nie lubią kotów, w poprzednim życiu musieli być myszami.