Dawno mnie nie było, bo walczyłam. Mikuś zaczął mi chorować.
Nie chciałam pisać, dopóki nie znajdę przyczyny... Znalazłam.
Okazuje się, że w czerwcu przywiozłam dwa zwierzaki w jednym, takie wash&go, czyli Mikusia wraz z ukrytym kumplem.
Kumpel przyczaił się w Majkelowych zatokach i czekał... Czekał, czekał, aż się doczekał – nowy dom, nowi przyjaciele, stres, spadek odporności i tadam! Kumpel postanowił się ujawnić. Najpierw zorganizował sobie przetoki, żeby następnie wydostać się na świat w postaci dwóch symetrycznych ropni na kocim nosie.
Maść przeciwzapalna zagoiła ranki, więc byłam pewna, że jest po sprawie. Nic bardziej mylnego. Kumpel Majkela to twardziel. Cichaczem równolegle utorował sobie drogę prosto do kociego pyszczydła, rozkwitając w końcu niczym lelija na wewnętrznej stronie wargi. Trochę sobie kwitł w ukryciu, by w końcu objawić mi się w pełnej krasie podczas Mikusiowego ziewu. Podany antybiotyk przystopował chwilowo kumpla, który jednak uderzył z pełną siłą po odstawieniu leku.
Dodatkowo Majkel musiał się gdzieś skaleczyć w łapkę, którą oczywiście trzeba było ko-niecz-nie wylizać. Kumpel tylko na to czekał i przeniósł się między kocie palce. Na ten objaw naprowadził mnie dopiero mój czuły nos, gdyż stan zapalny na łapce stał się wyczuwalny i niekoniecznie był to zapach fiołków... (Dlatego płukałam kota, wiecie).
Bardzo przepraszam wrażliwców za ten naturalistyczny, nieapetyczny opis, ale celowo zamieszczam szczegóły. Taki kumpel przyczepia się i do kotów, i do psów, a moja relacja być może komuś pozwoli wcześniej go zdiagnozować.
Majkelowy kumpel to gronkowiec pośredni i jest odporny na większość antybiotyków. Dziś przyszedł wynik posiewu z labolatorium weterynaryjnego i dzięki temu wiem już, z czym mam do czynienia i jak to zatłuc.
Śmieję się i płaczę. Kuracja jest mało stresująca dla Majkela (dwa zastrzyki w odstępie 2-tygodniowym, więc pan-pikuś), ale bardzo stresująca dla mnie (nie podam ceny jednorazowego zastrzyku, bo znowu mi zacznie oko latać – wiem, magnez).

(Jeśli ktoś sobie życzy, mogę zamieścić zdjęcie z gojącymi się zmianami na nosku. Ostatecznie mogę też zrobić zdjęcie nadżerki na wardze, choć wygląda to nieco strasznie...

Teraz już będzie tylko lepiej i tego się trzymam.)