No to wieści z domu Lili:
Lilunia przez kilka godzin spała.
Po przebudzeniu - miauczacym - dostała jeść ( surową wołowinkę ) i ze smakiem zjadła.
Oczywiście nie odważyłam się podać jej z ręki lub wstawić miseczkę - podawałam po kawałku na końcu druta do robót a kociczka bardzo sprawnie zdejmowała i zjadała.
Popłakiwała sobie, wołała a gdy siadałam przy transporterku na podłodze, trochę na mnie posykiwała - ale tak raczej bezgłośnie.
Uspokaja się, kiedy do niej cicho i łagodnie mówię.
Koty obejrzały Lilę - mały Koralik wyraźnie chciał się z nią zaprzyjaźnić, Lila uważnie obserwowała głaskanie Korala i słuchała jego mruczenia.
Chaber też jest zainteresowany nową koleżanką - bałam się jak Lilę przyjmie, na Koralika syczał a mnie robił awantury. Wygłaskany, tulony i zapewniony jak bardzo jest kochany, stał się opiekuńczy wobec małego. No cóż, z Chaberkiem łagodnością i pieszczotami można osiągnąć wszystko - za łapkę i do knajpy - na walerianę oczywiście
I do Lili odniósł bardzo przyjaźnie.
Natomiast łagodny i zrównoważony Irysek ofukał koteczkę, zadarł ogon i poszedł spać do kuchni
Poza tym jest ok. - cisza i spokój, przyćmione światło i szelest deszczu za oknem.
Wibrysko, Tomku
Tak bardzo się cieszę, że Was poznałam

Żałuję, że tak krótko. Następnym razem musimy pogadać dłuuugo.
Co do klatki - zobaczymy jak minie noc.