» Nie lis 10, 2002 17:51
Zaniosłem dzisiaj kocurka do nowego domu. Na razie będzie w osobnym pokoju. Raz - tytułem kwarantanny, a dwa - aby rezydenci mieli czas go spokojnie wywąchać.
Wyglądał na zadowolonego - wreszcie ma gdzie biegać. Wczoraj wypuściłem go na część mieszkania - harce i skoki były takie, aż się malutki zdyszał. Dziś po pół godzinie zaczął także zwiedzać nowe miejsce. Zostawił kałużkę pod biurkiem - niecałą wprawdzie, bo w trakcie jej czynienia udało się go przenieść do kuwety. Sądzę, że to z nadmiaru wrażeń, bo u mnie bardzio ładnie korzystał już ze żwirku.
Ech... taka słodka przylepa z niego. I jak ładnie nawiązuje kontakt - może po części i dlatego, że jedynak. Na dodatek - właśnie, zapomniałem wcześniej napisać o tym - koteczka najwyraźniej faktycznie przestała się nim już jakiś czas temu zajmować - miał tragicznie brudne uszki. Nie chore, ale po prostu zapuszczone...