emesz pisze:gpolomska bardzo mi przykro, Twój tekst piękny, długi i zawiły... ale tchnący swojsko wiejskim optymizmemWypuśćmy wobec tego wszystkie koty i psy na wolność! Niech biegają na ulicach! Zamykamy zwierzęta, bo niestety nieco zmieniło się nasze środowisko.
Warto również wspomnieć, że "niegdyś" inaczej wyglądała więź zwierzę-człowiek. Kot, który wpadł do studni, został potrącony, nie wrócił etc był zastępowany bez problemu przez kolejnego z masowej wiejskiej produkcji kotów.
Zdumiewajace jak wiele mozna wyczytac z tekstu, w ktorym tego wcale nie ma. Trzymamy koty w "sztucznych" warunkach i staramy sie na miare mozliwosci sprawic, zeby sie czuly jak w naturalnych (np. podajac im takie w miare bliskie naturalnemu pokarmowi pozywienie). Co w tym zlego? Czlowiek mieszka w bloku, a stawia sobie na oknie kwiatki, a na scianie obraz z sielska natura. Po co? Zeby byla namiastka owej naturalnosci...
Twierdzisz, że kot wedle swojego nieomylnego instynktu dobiera sobie takie składniki jakich potrzebuje. HA! Cudownie. To w takim razie dlaczego koty wybierają karmy, które mają gorszy skład, a lepszą smakowitość?
W naturze raczej nie ma sztucznych karm na sile nasaczonych rozmaitymi "atraktantami"... podobnie jak w naturze nie ma chipsow, pizzy i smazonego bekonu, po ktore chetnie siegamy przy piwie. (Piwa zreszta tez nie ma). I ciezko nie ulec takiej pokusie, majac za alternatywe surowa marchew czy gotowanego na parze brokula. Co mowie z wlasnego doswiadczenia.

Dlaczego koty trują się roślinami?
Bo instynkt to nie jest Cos Nieomylnego. Czlowiek ma rozum, a tez czasem probuje na czerwonym przebiec. I zle na tym wychodzi. A przeciez doskonale zdawal sobie sprawe z tego co robi.
Czy koty się męczą w mieszkaniach? Nie. Jeżeli kot nie ma porównania z życiem na wolności nie wie nawet "co traci".
To zalezy w jakim mieszkaniu - na pewno mniej gdy np. moze sobie polazic po ogrodku itd. W moim bloku widze sasiadow na parterze - mamy takie tarasy (tzn. na parterze) odgrodzone plotami od innych i chodnika. Maja dwa koty, ktore sobie lubia po osiedlu polazic - widac, ze sa przeszczesliwe. A moj moze tylko na nie popatrzec przez okno. Mam nawet duze mieszkanie, ale nie wydaje mi sie, zeby to moglo mu skompensowac radosc tarzania sie na trawniku w sloneczku.
Mimo wszystko jest to zwierzę, nie myśli abstrakcyjnie.
Ale odczuwa emocje - lęk, zadowolenie, itd.