kwinta pisze:Czy Ogrynia i Babunia w ogóle nie testują ścianki ?
Babunia praktycznie nie opuszcza swojego pokoju. Ona unika Rysia, nie powiem, że się go boi, ale ile razy widzi go koło siebie, to odchodzi. A on śledzi każdy krok i Babuni i Ogryni. Gdy tylko Babunia chce iść na spacer po mieszkaniu, pojawia się Rysiek i Babunia zawraca. Ja nie ingeruję, bo wiem, że to nic nie da. Gdy tylko zamknę Ryśka w pokoju, to stoją obie pod drzwiami tego pokoju tak jakby na niego czekały. Machnęłam więc na to ręką i sami sobie układają swoje kocie stosunki.
Babunia stale barankuje się z Ogrynią, leżą na parapecie razem w jednym legowisku, czasem dołącza do nich Rysio, Tosia - nigdy. Muszę jednak przyznać, kocie życie toczy się u dziewczyn. Na noc zamykam je tam same, żeby miały spokój. O ile mama nie otworzy tych drzwi, bo w swojej chorobie otwiera każde zamknięte drzwi, więc wejściowe są skutecznie zamknięte i od wewnątrz, bo na klucz a klucz jest schowany głęboko w mojej kieszeni. Gdy wychodzę z domu, też są zamknięte tak, że tylko ja mogę je otworzyć kluczem od zewnątrz.
Co do relacji Rysia i Ogryni, to z tą dwójką jest śmiesznie. Jednego dnia Ogrynia wali po głowie Rysia, na drugi dzień jest odwrotnie. Panuje swoistego rodzaju równowaga. Ale od czego to zależy, nie mam zielonego pojęcia.
Wracając do Twojego pytania. Ze ścianki dziewczynki nie korzystają. Ogrynia się nią nie interesuje. Ona woli leżeć na krześle wsuniętym pod stół w pokoju u mamy, albo wygląda tam przez okno.
Do mojego pokoju przestała przychodzić od dość dawna. Też nie wiem dlaczego.
Większość czasu spędza u siebie z Babunią. Nawet gdy się bawi w innym pomieszczeniu ze mną, albo sama (w domu porozwieszałam w kilku miejscach takie porobione przeze mnie z resztek polaru pomponiki, kupiłam też futrzanego ptaszka na gumce, które od czasu do czasu skropię kropelką waleriany i nimi uwielbia sie bawić Ogrynia) to co 10 minut przerywa zabawę i idzie sprawdzić czy Babunia jej nie zaginęła. Gdy sprawdzi, że wszystko jest w porządku wraca do zabawy. Jednak na tle Rysia i Tosi widać, że Ogrynia to koteczka niemłoda, sterana życiem, natomiast Babunia to już mocno zaawansowana wiekiem staruszka. Jest bardzo chudziutka, od pasa w dół ma skołtunioną sierść, ale myje się i ma ogromny apetyt. Ogrynia też ma znowu kilka małych kołtunkow na grzbiecie, ten filc to od stałego ocierania się o siebie, bo jak napisałam dziewczynki stale leżą razem w jednym legowisku mimo, że legowisk mają do wyboru do koloru.
Tak toczy sie to nasze wspólne kocio-ludzkie życie.
kwinta pisze:Może Tosię też trzeba capnąć na ręce i wycałować na siłe, a nuż jej się spodoba ?
Niestety, o tym nie ma nawet mowy. Tosia jest zawsze szybsza ode mnie. Ona była brana "na siłę" na ręce, gdy była "na oswajaniu" u forumowej delfinki. Zaraz po tym, gdy wzięłam młodziaki do domu. Jednak oswajanie trzeba było przerwać, bo Rysio strasznie tęsknił za siostrą i niepokoiłyśmy się o jego zdrowie. Bo został w domu bez kociego towarzystwa. Po dwóch dniach Tosia musiała wrócić do domu.
Wtedy dziewczynki jeszcze hasały w "swoim" ogrodzie na wolności.

jak idzie podawanie leków na niepożądanych lokatorów 



