Sofia i Gala, dwie 9-miesięczne czarne perełki, wczoraj zachorowały (13. dzień po sterylce)
Sofia juz przedwczoraj nie miała apetytu, polizała tylko jedzonko. Od wczoraj obie już nic nie jedzą, nie piją, siedzą tylko w jednym miejscu ze zwieszonymi główkami. Nie mają biegunki, nie wymiotują. Oddech przyspieszony, gorący, oczy szkliste - na pewno miały wysoką temperaturę (nie mam termometru, więc sądzę po objawach). Przy najlżejszym dotyku cichutko pojękują. Czasem pysie mają lekko otwarte, jakby nie mogły oddychać przez nos (?)
Od wczoraj podaję im tylko homeopatyk Hepar sulfuris calcareum w potencji 9CH, rozpuszczony w małej ilości wody (1 cm3), ale i tak się strasznie wzdragają przed połknięciem (to smakuje jak woda i wydaje mi się, że mają pragnienie, a nie chcą pić). Rano gorączka chyba spadła i wyglądały ciut lepiej.
Czekam na weta, dziś i tak miał przyjechać, żeby im zdjąć szwy. ALE CO TO MOŻE BYĆ?
Czy to może być jakiś błąd w sztuce podczas operacji, który dopiero teraz się ujawnił? (ale trzecia kotka, Burunia, jak na razie jest zdrowa). A może ja przywlokłam do domu katar od Burki?
Czy ktoś tak miał? Jestem przerażona
----