Morelowo-Migdałowo ; niespotykanie spokojne koty..

Ufff...

Z tym wchodzeniem na wyzyny uwazaj.
Dobrze Ci radze :wink:

Wlazlam kiedys na taboret (taki barowy, wysoki)
w spodnicy do kostek. Chcialam tylko zdjac z regalu
karton z ksiazkami...

(...) :twisted:

Dorota, ja wchodzę pod stół nie na stół - jeśli o to Ci chodziło.., a jeśli nie, to ja nie wiem

I NIGDY nie robię NICZEGO w długiej spódnicy :mrgreen:

Nie lubię przez stronę. Bałagan jest. OE otwiera mi sie praktycznie automatycznie i jest moim zdaniem czytelniejszy. Może się przyzwyczaiłam.

"Kota, który..." pozyczyła mi Dorta, całe 30 !!!! tomów. No , tomików :mrgreen:

To ładne jest

U mnie w bibliotece jest tylko jeden tom

Oj, bez sensu.. bo to praktycznie na jeden długi wieczór.. Ale ludzie mają - niektórzy kolekcjonowali, a w Warszawie na pewno jest pełno takich :mrgreen:

.... ksiązki ? .... o matko mam dosyć książek i to wszelakich ..... ja chcę totalnej głupawki i bezmyślnosci i nieczytania i niemusienia rozumienia jeśli wiecie co mam na mysli a zapewne wiecie ..... jednym słowem potrzebuje "oddechu" w stanie mysli swobodnie płynących i do niczego niezobowiązanych ..... no to sobie pomarzyłam

Kinnia pisze:bezmyślnosci i nieczytania i niemusienia rozumienia jeśli wiecie co mam na mysli a zapewne wiecie .....

mhm.. tak ma kamień.
A z czytaniem odwrotnie - trzeba uważać, żeby nie zastąpiło życia, myślenia i nie zrobiło sie odskocznią totalną.

Kinnia pisze: mysli swobodnie płynących i do niczego niezobowiązanych .

a tak ma prawdziwa medytacja.
Ale jedno z drugim się mija.

Mój kot Migdał ma koszmary senne, a bardziej jeszcze jest panikarzem :twisted:

Znowu zrobił kipisz na biurkowym stole. Chętnie ostatnio sypia jak nie za monitorem, to pomiedzy nim a klawiaturą. No i spał. Siadłam - nie pierwszy raz w takiej sytuacji,nie - lekko dotknęłam czegoś, leciusieńko - a kot stanął na równe nogi, zeskoczył w panice, rozstrącając wszystko po drodze. Klawiatura daleko nie poleciała bo ja byłam. Ale poprzewracały się n p. głośniki

Kilka razy dziennie tak siadałam... Coś mu sie w główce przestawiło? Znowu widuje duchy?

A komp po południu się naprawił. Po wyłączeniu i włączeniu po iluś godzinach, nagle zadziałał outlookowo. Potem wprawdzie odmówił przyjmowania wiadomości z drugiego konta i pokazywał 'błąd' innego rodzaju, chciał żeby mu hasło podawać, ale jak nie dostał i przestałam na to zwracać uwagę, to po jakimś czasie mu przeszło :mrgreen:

Weź go wymień na nowszy model. Ile można się katować?

Hmmm.. jest na liście po wygraniu w totka :mrgreen:

Nie żartuj :wink:

Dogadaj się z jakimś komputerowym malolatem, to Ci zloży z używanych części za grosze i jeszcze się ucieszy, że coś zarobil.
Zupelnie poważnie to piszę; ja tak kiedyś zostalam wlaścicielką niezlego peceta.
Od kogoś dostalam obudowę, od kogoś innego zasilacz, od innego plytę glówną, a potem wziąl to kolega, poskladal, dolożyl od siebie to i owo i parę ladnych lat hulalo.
Można też w sklepach komputerowych poszukać używanych. Dają gwarancje i kosztuje to naprawdę niewiele.

felin pisze:Nie żartuj Dogadaj się z jakimś komputerowym malolatem, to Ci zloży z używanych części za grosze i jeszcze się ucieszy, że coś zarobil.
Zupelnie poważnie to piszę; ja tak kiedyś zostalam wlaścicielką niezlego peceta.
Od kogoś dostalam obudowę, od kogoś innego zasilacz, od innego plytę glówną, a potem wziąl to kolega, poskladal, dolożyl od siebie to i owo i parę ladnych lat hulalo.
Można też w sklepach komputerowych poszukać używanych. Dają gwarancje i kosztuje to naprawdę niewiele.

dokładnie tak ..... tzw. blaszak z porządnymi wnętrznościami mozna złożyć .... ale to wiesz

Tak, wiem. Mój komp jest złożony, zresztą bardzo ładną obudowę ma i wygląda jak 'ze sklepu' , mam dwa dyski twarde itp. Ale ma ponad 10 lat. Czasem coś mu dolega, czasem trzeba go po prostu sprzątnąć wewnątrz, bo się 'zakłaczy' :mrgreen:

, a czasem prawdopodobnie łącze nawala - mam na modem. tylko nigdy mi się jeszcze nie chciało sprawdzić w momencie 'czkawki' jaki akurat jest zasieg. Poza tym, że co jakiś czas internet całkiem ucieka - na chwilę...

Kiedyś jakiś kolega [trochę jakby były ] jak narzekałam na zimę , powiedział, że w moim wieku najwyższy czas byłby się przyzwyczaić... :twisted:

Ale sobie myślę, że to mogłoby dotyczyć wszystkiego i im człowiek starszy tym mniej miałby do narzekania, z tego co obserwuję... :roll:

Nie lubię zimy , nie llubię jej zapowiedzi, nie cierpię śniegu i temperatur poniżej 23 st .!!! I już!!!!

Koty zaczęły więcej jeść

i już sie pytałam Moreli czy coś wie o zbliżającej się najwrednijeszej porze roku, ale nie powiedziała :mrgreen:

- żeby choć jesień była cieplutka i piękna, ach..
Dziś rano znalazłam na środku pokoju dużego martwego pająka, najwyraźniej ubitego

, ale był cały - nikt go nie nadgryzł, obejrzałam i wyniosłam na parapet.

morelowa pisze:Koty zaczęły więcej jeść

Moje każdega dnia postanawiają jeść więcej. Ale nie pozwalam im. To znaczy staram sie, ale nie zawsze mi wychodzi :oops:

A mi odpowiada pogada taka jaka jest teraz. W dzień przyjemnie ciepło, ale rześko. I dużo słońca. A nocami chłodno i można dobrze spać :ok:

Revontulet pisze:A mi odpowiada pogada taka jaka jest teraz. W dzień przyjemnie ciepło, ale rześko. I dużo słońca. A nocami chłodno i można dobrze spać

Mi też odpowiada

morelowa pisze:Nie lubię zimy , nie llubię jej zapowiedzi, nie cierpię śniegu i temperatur poniżej 23 st .!!! I już!!!!

Lubię śnieg i zimę w górach jak jadę na raty, ale poza tym, zimy mogloby nie być.

Słowo 'rześko' uznaję tylko w literaturze..

Fajnie by było jakby ludzie mogli się osiedlać tam gdzie im pogoda odpowiada

A poza tym chciałabym mieć ogródek..- mógłby by być duży :mrgreen:

Mam kilka priorytetów warzywnych :mrgreen:

Morelowo-Migdałowo ; niespotykanie spokojne koty..

Kto przegląda forum