
Witam.
Miecio, Mietuchna...Romeo zakochany we mnie, chcący spędzać ze mną każdą chwilę, spać ze mną...Otello bacznie przypatrujący się, który kot za bardzo się spoufala ze mną...Bin Laden terroryzujący innych, głównie Patyczka.
To słodki miziak, przytulaniec, który szuka domu gdzie nie będzie innych kotów (z akcentem na kocury), gdzie człowiek będzie tylko jego.
Mietek zauroczył mnie już na działkach, chociaż piękny nie był. Postanowiłam znaleźć mu dom, zabrałam z działki, podtuczyłam, wykastrowałam i....przyjechał mój mąż na urlop. Wszedł do domu i został poczęstowany mizianiem do nóg, ósemką a kiedy usiadł na powitanie dostał baranka

W nocy Mietek ułożył mu się na nogach a potem wszedł między nas. I tak jakoś nie omawialiśmy tego ale stawało się jasnym,że Mietuchna może zostać u nas. Tak było do zeszłego piątku, kiedy to koci bin Laden postanowił rozprawić się głównie z Patyczkiem. Musiałam je rozdzielać. Mietek na nowo jest odizolowany od kotów. Rezydenci odetchnęli z ulgą tylko ja jestem umęczona. Trzeba w końcu uporać się z praniem, ale w łazience Toleńka. Na czas prania wędruje do Rezydentów a ja mam zapewnioną "chwilę odpoczynku" przez obserwację żeby kotuchy nic złego nie zrobiły maleństwu. Trzeba posiedzieć trochę z Mietkiem,żeby nie zdziczał (dzięki temu piszę teraz tutaj

). Wypada dopieścić te, które były tu wcześniej a znoszą wariacje swojej Dużej. Należy naszykować jedzonko dla Działkotów...Być dla córeczki, siostry...Kogoś zaniedbuję???.........Siebie!
Wieczór, szykuję się spać. Gaszę lampkę u Mietka...Mietek unosi powiekę. Wychodzę. Sprzątam kuwety przed nocą, w tym kuwetkę malutkiej. Słodziaczek podnosi powiekę....Rozkładam łóżko, wkładam jedną nogę, drugą....Słyszę grzebanie w kuwecie....MIetek zaczyna koncert skrzywdzonego kota....Grzebanie w drugiej kuwecie...Rozpaczliwy płacz w łazience....
Mam nadzieję,że sąsiedzi to wytrzymają.