Anoreksja u kota, czyli topik dla niejadków

Obywatel skakał i zerwał ścięgna. Z tego wątku:

viewtopic.php?f=46&t=155513

Dzięki!

Dziewczyny, czy ktoś miał jakieś doświadczenia z anafranilem? Bo to dostaje Pusiasta, a mnie ogarniają coraz większe wątpliwości.

Ja bym się bała podawać taki lek tylko dlatego, że kot wydziwia przy jedzeniu.
U mnie, kiedy kot nie je, a powinien, to karmię strzykawką. Można też dopajać samą wodą.
Teraz mój Szkrabek tak zasuwa kleik z gerberkiem parę razy na dzień, bo się zakłaczył, wymiotował, a tendencje do wymiotów ma od zawsze i kiedy jest głodny, to puszcza pawie śliną.

Powinnaś przyczynę niejedzenia ustalić, depresja to ostatnie, co by mi przyszło na myśl. Upał, kłaki, niestrawność, zęby, wątroba, pęcherz, nerki. A jeśli to tylko fochy, to niech jeden dzień nie je, co najwyżej wodę dasz strzykawką.

Ale tu w ogóle nie jest mowa o niejedzeniu! Tylko samookaleczaniu.
Pusiata załatwia sobie brzuch.
Z jedzeniem - normalka, Pusiate wydziwia tylko.

No to oceń, czy lepszy łysy brzuch, czy dawanie kotu psychotropów.
Wykluczono jakieś uczulenia?

Pusiata ma alergię pokarmową - pod kontrolą - i ona objawia się zupełnie inaczej.
Pusiasta ma, podejrzewam, coś w rodzaju zespołu falującej skóry - od czasu do czasu dostaje dzikiego wścieku, faluje jej skóra i wkurza ją tak jakby własne futro, które liże ze złością.
Niestety, z tego co czytam tu na miau, to się leczy głównie psychotropami.
Anafranil odstawiłam, bo ten lek moim zdaniem nie jest dobrze dobrany - Pusiasta głównie śpi i to jeszcze zachowuje się trochę jak chora, tzn izoluje się, nie chce być głaskana itd. Tzn uważam, że ten lek nie poprawia w żadnej sposób jej komfortu, a właściwie chyba pogarsza jej samopoczucie.
Na razie będę obserwować sytuację jeśli będzie gorzej, będziemy szukać innego leku.

W tym wątku dyskutują różne leki przeciwświądowe.
viewtopic.php?f=1&t=37775&start=30

Donoszę, że u nas ok. Prosiu w dobrej formie, cukier pod kontrolą, ucha czyścimy regularnie (syfią się, ale nic złego się nie dzieje), apetyt dopisuje.
Brzucho Pusiacowe dalej łyse, ale nie jest gorzej. Trochę nie wierzę w to, że ona sobie sama to robi - w ogóle tego nie widzę (a jestem dużo w domu). Ogólnie Pusiastej dopisuje humor i czuje się dobrze, więc nie będę robić z tego brzucha problemu (póki się nie pogorszy). Wybrzydza tylko strasznie przy jedzeniu.

A co tam słychać u was?

Psotka już w zasadzie bez przeciwbólowych. Dziąsła się zagoiły, jedyne niebezpieczeństwo stanowią chrupki, z których nie potrafi zrezygnować, więc czasem sobie coś urazi.
Co do łysego brzucha kotki, to czy brałaś pod uwagę, że ona sobie wyciera futro, przez sposób leżenia np.? U niektórych moich kotów, tych cięższych, na łokciach tylnych łapek też są powycierane placuszki. Wiszące po sterylkach brzuchy też są na to narażone.

Też o tym myślałam, tzn że ona sobie ten brzuchol po prostu wyciera. Prosiaste ma od dawien dawna takie poprzecierane łokcie albo kolana, nie wiem jak to nazwać, miejsce łączenia kości na łapkach.
Problem z tą teorią tej taki, że Pusiola brzucho jest płaskie (obie miały cięcie boczne), a teraz jeszcze Pusio jest chudsze niż wcześniej. Ona miała taki okres, że był z niej niezły salceson i nic sobie nie wycierała:( Nic, to jak mówię, póki się nie pogarsza, skóra jest nienaruszona, nie będę szaleć.

Z tego, co właśnie wyczytałam (http://tiny.pl/h3vvm), przyczyną mogą być hormony:

Łysienie kota może być również wywołane przez wiele chorób o podłożu endokrynogennym. Należą do nich między innymi niedoczynność tarczycy, nadczynność kory nadnerczy, zaburzenia w funkcjonowaniu gonad itd. Zmiany hormonalne wywołane sterylizacją prowadzą u niektórych kocic do utraty sierści na brzuchu, spodniej stronie ogona itp.

Inne pomysły:
http://www.vetopedia.pl/odpowiedz16072- ... ogach.html
http://forum.gazeta.pl/forum/w,525,6970 ... h.html?v=2

Przeczytałam, dzięki.

Mam wrażenie, że ten brzuch jakby ostatnio wygląda ciut lepiej. Mam nadzieję, że to nie złudzenie.

Prosiu ma się dobrze, jest w świetnej formie, cukry piękne, zapalenie ucha jakimś cudem póki co się nie odnowiło (chociaż wszyscy wieścili, że tak będzie przez tego gronkowca). Martwią mnie natomiast jej łapki - pisałam o tym, że tak jakoś chwieją się w stawach (tylko jak stoi), nie wiem jak to opisać chodzi normalnie, lekarz ją badał, nie ma żadnej bolesności, ograniczeń ruchowych itd. Ale no te łapunie przednie ma takie jakieś niestabilne i to się pogłębia, tak mi się wydaje. Z drugiej strony, odzyskała pełnie ruchów którą straciła po tym zabiegu (na neuropatię cukrzycową to w żaden sposób nie wygląda).

U mojego Szkrabka jak stoi też nogi tak się jakby w stawach w bok wybrzuszały. On na nic nie chorował jak dotąd, poza dziecięcym kk i obecnie zakłaczeniem. Nadużywał surowej wątróbki, ale nie jakoś strasznie. Przy tym to niezwykle skoczny kot, jak katapulta. On cały jakiś taki miękki, od futerka poczynając.

Pusiowe brzucho jakby ciut lepiej.

Laski obie w tej chwili wyczyniają straszne cyrki z jedzeniem - zaczęli grzać i dziewczyny straciły kompletnie apetyty. Opadają mi do nich ręce.

Prosiactwo też takie miękkie całe, aż przelewa się przez ręce, nie wiem, jak to określić. Jak ją ponoszę mam wrażenie że to płynny jedwab

Anoreksja u kota, czyli topik dla niejadków

Kto przegląda forum