Pierwsze koty, czyli co może spowodować zepsuty bankomat...

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro sie 21, 2013 23:18 Pierwsze koty, czyli co może spowodować zepsuty bankomat...

Słowem wstępu i mocno w skrócie: wątek założony, bo nigdy kotów nie miałam , bo teraz koty mam, bo na pewno będę potrzebować porad, bo chcę się tu zadomowić, amen. Mam nadzieję, że doświadczeni kociarze/kociary (kociarki?) wysłuchają moich modlitw.
Będzie pamiętnikarsko - pytająco - zdjęciowo - refleksyjnie, więc jeśli ktoś by zauważył błędy w 'wychowaniu' maluchów, proszę o natychmiastowy ochrzan i przywołanie mnie do porządku.

A tak się zaczęło...

Koty planowane nie były, mimo że zawsze kota chciałam. No ale siła wyższa (czyt. mama) ma alergię i to intensywną, więc na chceniu i od-czasu-do-czasu-marudzeniu-dla-utrzymania-formy się kończyło. Cóż robić. Jednak 3.08... zepsuł się bankomat. Normalne, pewnie, tyle że... kolejny na naszej trasie też nie działał. No to trzeci, nie ten bank, co by się chciało, ale jedziemy. Bankomat w pobliżu supermarketu, a pod supermarketem kilkuletni dzieciak z trójką kociąt w pudle praży się w upale. Czy nie chcemy. Jasne, że chcemy, ale nie możemy. Dzieciak na oko 6-letni, ale mocno przebojowy i wygadany. Jak alergia to kropelki. Nie, nie. A co jakby powiedział, że te koty nie uczulają. No nic, dalej nie. No to przecież co on zrobi, a one w taki upał się odwodnią, a on z nimi nie może wrócić, bo mama je uśpi, jak ich nie odda i on sam tak... Przebojowy dzieciak numer dwa, w sumie już prawie dorosły, czyli mój młodszy brat, przekonał rodzicielkę, że znajdzie im dom, bo wie, kto u nas chce koty. Rodzicielka na koty się zgodziła, ale dzieciak chciał jakieś drobne za koty, a my właśnie do bankomatu... Poszliśmy, wracamy po maluchy. Dzieciak informuje z dumą, że jeden zarezerwowany już dla jakiegoś pana. Trudno... wzięliśmy dwa pozostałe. Mama, brat i kot numer 1 pojechali do domu. Ja z moją dwójką zostałam jeszcze jeden dzień u babci.

Obrazek
Kotka mojego brata.

Obrazek
I kociak mój.

Następnego dnia miały zostać oddane, ale... po kilku godzinach stwierdziłam, że Intruza nie oddam. Wtedy co prawda imienia jeszcze nie miał, dorobił się później... Nie było na co czekać. Telefon do mamy, jęki i błagania, że kot zostaje ze mną do października i wtedy zabiorę go do Warszawy na studia. Jęki bardziej pro forma, na zgodę nie liczyłam. Nie doceniałam jednak Luny, która po pierwsze podbiła już serce mamy, a po drugie - nie przyprawiła jej o alergię, zapalenie spojówek i inne takie bajery, którymi zazwyczaj moja mama była obdarzana przez wszystkie futrzaki. Więc kot został. Jakiś dzień później zgodę na dożywotnie pozostanie dostała również kotka.

Mam nadzieję, że chociaż jednej osobie chciało się to przeczytać :D. A o perypetiach z małymi paskudkami - później, bo zasypiam na klawiaturze :).

Eti

 
Posty: 16
Od: Sob sie 17, 2013 17:04

Post » Czw sie 22, 2013 5:25 Re: Pierwsze koty, czyli co może spowodować zepsuty bankomat

chciało :mrgreen:
piękne koty, można pisać dalej :ok:

izydorka

 
Posty: 9465
Od: Śro lut 04, 2009 21:09
Lokalizacja: Śląsk

Post » Czw sie 22, 2013 7:05 Re: Pierwsze koty, czyli co może spowodować zepsuty bankomat

Chciało się.. jak najbardziej.. :D
Pisz.. i witaj na forum..

a w ogóle to cudne futrzątka.. :love:
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Czw sie 22, 2013 7:35 Re: Pierwsze koty, czyli co może spowodować zepsuty bankomat

Szykuje się cudna opowieść :D :kotek:

Witamy na forum :piwa:
Gdy cię znalazłam, nie wiedziałam, co z tobą zrobić.
Dziś nie wiem, co zrobię bez ciebie...
Marcel 7.10.2007 - 26.07.2021

kwinta

Avatar użytkownika
 
Posty: 7330
Od: Śro maja 21, 2008 20:47
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Czw sie 22, 2013 8:21 Re: Pierwsze koty, czyli co może spowodować zepsuty bankomat

Hahahaha aaaaale czad :mrgreen: No te koty były Wam pisane! I bankomaty i alergia... i ten boski 6latek :mrgreen:

Ja też mam "pierwsze w życiu koty" i powiem Ci... marne to było wcześniej życie :ok: :ok: :mrgreen: :mrgreen:
..........................♥Tosia&Bazyl♥.........................
ObrazekObrazek
'I had been told that the training procedure with cats was difficult. It's not. Mine had me trained in two days.'

Zapraszamy: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46&t=162710 cz. VI

NatjaSNB

Avatar użytkownika
 
Posty: 5686
Od: Czw lis 08, 2012 10:03
Lokalizacja: dolnośląskie

Post » Czw sie 22, 2013 8:46 Re: Pierwsze koty, czyli co może spowodować zepsuty bankomat

Przycupnę tu 8)
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67146
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Czw sie 22, 2013 8:57 Re: Pierwsze koty, czyli co może spowodować zepsuty bankomat

Eti pisze:Słowem wstępu i mocno w skrócie: wątek założony, bo nigdy kotów nie miałam , bo teraz koty mam, bo na pewno będę potrzebować porad, bo chcę się tu zadomowić, amen. Mam nadzieję, że doświadczeni kociarze/kociary (kociarki?) wysłuchają moich modlitw.
Będzie pamiętnikarsko - pytająco - zdjęciowo - refleksyjnie, więc jeśli ktoś by zauważył błędy w 'wychowaniu' maluchów, proszę o natychmiastowy ochrzan i przywołanie mnie do porządku.


Kotki cudowne! Super historia. Dobrze, że tu trafiłaś, też jestem świeża na miau, jest tu wiele doświadczonych osób, które chętnie pomagają i doradzają. Steven nie jest wprawdzie moim pierwszym kiciorem w życiu, ale pierwszym bardzo własnym i tylko moim, więc też przeżywam.
ObrazekObrazekObrazek

Don't breed or buy while shelter pets die.
I WANT

Sylvanas

 
Posty: 274
Od: Pt sie 09, 2013 10:11

Post » Czw sie 22, 2013 10:34 Re: Pierwsze koty, czyli co może spowodować zepsuty bankomat

Fajna historia, śliczne kociaki :1luvu:
Witaj na forum :)
Trufla, Lili i Imbir
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Beasia

 
Posty: 3425
Od: Pt maja 22, 2009 12:05
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post » Czw sie 22, 2013 12:45 Re: Pierwsze koty, czyli co może spowodować zepsuty bankomat

Dziękuję za ciepłe powitanie :).
______________________________________________

Pierwszego dnia z kotem mogłam się wykazać makgajwerowskimi umiejętnościami. No bo w domu z kocich rzeczy mogłam liczyć tylko na kocie ekhem... ujmując to ładnie, odpady natury fizjologicznej. Dziadkowie mieli wracać dopiero późnym wieczorem i ewentualnie służyć większymi funduszami, no ale przecież do wieczora kot nie zniknie. Kocyk, ręcznik, płaska plastikowa miska na pranie (bez obaw, moja babcia zawstydziłaby perfekcyjną panią domu, a test białej rękawiczki można wykonywać nawet w piekarniku czy piwnicy) i kot miał już jakieś posłanko. Nawet polubił, wydawałoby się. Przynajmniej ogarnął, że to-to jest jego i tam może spać. Jak zasnął - marsz do sklepu. Kocie mleko, jakieś puszeczki, sucha karma... pojęcia nie miałam wtedy, ile kociak miał miesięcy, więc profilaktycznie wzięłam wszystko, co miało w sobie dopiski 'junior', 'kitten' itd. Trudno, chyba lepiej tak, niż mam go zagłodzić. Wróciłam, kociak zaaprobował wybór, zeżarł, wypił i zażądał czegoś do zabawy. Dobrze, dobrze, ale teraz to się zaczynałam martwić o kuwetę, więc za zabawkę służyć nie mogłam. Znalazłam stare maskotki, żadna nie przypadła do gustu, dopiero prosiaczek z happy meala został stanowczo wylizany i... zawleczony na posłanko.

Obrazek

Obrazek

Kociak zasnął, wyruszyłam więc na swoją złodziejską wyprawę do piaskownicy. Łupem był woreczek piasku, wynoszony pod nieco zdziwionymi spojrzeniami dzieci robiących babki. Trudno, jeden dzień bez kuwety z prawdziwego zdarzenia wytrzyma, zresztą nie wierzyłam, że będzie umiał z niej korzystać. Kuweta powstała z płaskiego kartonu i, o dziwo, kiciuś od razu zrozumiał, po co to jest. Skorzystał, zakopał, nawet nie nabrudził. Boże, w takich chwilach myślę, że jednak możesz istnieć. Jedna sprawa z głowy, bo jakbym miała uczyć... nie wiedziałam.

Kotek okazał się bardzo przyjazny, nie uciekał, jak go wzięłam na dwór, taka przytulanka i... chyba z chorobą sierocą, jak znalazłam w internecie. Otóż kiciuś szybko znalazł swoją pasję, czyli ciamkanie mnie w szyję + bonusowo ugniatanie (co stało się dużo przyjemniejsze po wizycie u wetki i obcięciu pazurków). Taka moja mała mrucząca sierotka i oczywiście już po kilku godzinach nie było opcji, że go kiedykolwiek komuś oddam, bo co, jak ten ktoś by się nie pozwolił ciamkać? Albo był niedobry? Albo... nie i już!

Obrazek

Btw, bo zapomniałam wspomnieć - przyszła wizyta u wetki wykazała, że koty w chwili trafienia do nas miały zaledwie 4 tygodnie.

Eti

 
Posty: 16
Od: Sob sie 17, 2013 17:04

Post » Czw sie 22, 2013 13:28 Re: Pierwsze koty, czyli co może spowodować zepsuty bankomat

Szkoda, że takie maleństwo już zostało oddzielone od matki :(
Ale mam nadzieję, że wet powiedział Ci szczegółowo jak takim niemowlaczkiem się zajmować :)

Na dwór bym jeszcze z nim nie wychodziła... musi dorosnąć do szeleczek :) Bo rozumiem, że mieszkasz bloku raczej?

Ta druga fota jest taka urocza :1luvu: :1luvu:

To gdzie obecnie jest kotek? Tam gdzie Twoja mama i drugi kotek brata? Zabierasz go do Wawy?
..........................♥Tosia&Bazyl♥.........................
ObrazekObrazek
'I had been told that the training procedure with cats was difficult. It's not. Mine had me trained in two days.'

Zapraszamy: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46&t=162710 cz. VI

NatjaSNB

Avatar użytkownika
 
Posty: 5686
Od: Czw lis 08, 2012 10:03
Lokalizacja: dolnośląskie

Post » Czw sie 22, 2013 13:43 Re: Pierwsze koty, czyli co może spowodować zepsuty bankomat

Tak, byłam z nim u wetka, umówiliśmy się na odrobaczanie, ale Intruz dostał biegunki z krwią, ja dostałam paniki i trzeba było poczekać. Wet uspokoił, że to prawdopodobnie ze stresu, jako że jadły to samo, a kotce nic nie jest, dał pastę na wzmocnienie przewodu pokarmowego i wróciło do normy. Piją mleko dla kociąt, ale powoli mieszane z wodą, teraz tak pół na pół mają, bo wody nie chcą pić i tak mam je podobno przyzwyczajać. Teraz już mają 6,5 tygodnia mniej więcej.
Na dwór je brałam, ale na początku nie w szelkach, bo nie uciekały, tylko sobie dreptały wkoło mnie, jak siedziałam i brałam je najczęściej osobno i po kilka razy dziennie, ale na krótko - po 10 minut nawet, czasem dłużej, jak się rozwaliły gdzieś i przysypiały. Dopiero później zaczęły wariować na dworze i kupiłam takie mięciutkie szelki, w sumie nie marudzą na nie, ale nie chodzą na spacery, tylko po prostu jak gdzieś wyjdę z nimi i klapnę na ławce, to żeby nie zwiały.
Z kotem jestem u mamy na razie, w październiku zabieram go do Wawy, a kotka zostaje w domu. Z tym że ten pobyt u mamy obejmuje także moje kilkudniowe wizyty u babci (40 km dalej), bo tu chodziłam do liceum, tu wolę siedzieć, bo mam znajomych, a kot nie marudzi na podróże - ale brałam go tylko samochodem, pks-em się jeszcze boję i w sumie nie ma jakichś problemów z tym, że jeździ, zaczyna bawić się i dokazywać, jak tylko go wezmę do domu - czy tego, czy tego :D. Mam tylko nadzieję, że do Warszawy też się przyzwyczai.

Eti

 
Posty: 16
Od: Sob sie 17, 2013 17:04

Post » Czw sie 22, 2013 13:50 Re: Pierwsze koty, czyli co może spowodować zepsuty bankomat

Szkoda tylko, że tu ma twoją mamę, brata, swojego braciszka.. a w Wawie jak wybędziesz na uczelnię to będzie zostawał sam bidulek.

Pamiętaj, żeby dobrze mieszkanie przygotować na takiego szkraba. Niedługo zacznie się obgryzanie kabli, dobieranie się do trujących roślin i miliony innych rzeczy :mrgreen:
..........................♥Tosia&Bazyl♥.........................
ObrazekObrazek
'I had been told that the training procedure with cats was difficult. It's not. Mine had me trained in two days.'

Zapraszamy: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46&t=162710 cz. VI

NatjaSNB

Avatar użytkownika
 
Posty: 5686
Od: Czw lis 08, 2012 10:03
Lokalizacja: dolnośląskie

Post » Czw sie 22, 2013 13:54 Re: Pierwsze koty, czyli co może spowodować zepsuty bankomat

Trujących roślin brak, kable w sumie na początku zaczepiały, ale jakoś im przeszło, jak systematycznie zabierałam. Tutaj też moja mama będzie wychodzić do pracy, a mój brat do szkoły. A ja będę mieszkać z dwoma przyjaciółmi, mała szansa, że zajęcia będziemy mieć w tym samym czasie, więc większość czasu ktoś z nim będzie, kotek już został zapoznany i poinformowany, że tych panów trzeba lubić :D.

Eti

 
Posty: 16
Od: Sob sie 17, 2013 17:04

Post » Czw sie 22, 2013 14:08 Re: Pierwsze koty, czyli co może spowodować zepsuty bankomat

Witaj. Fajnie że przygarnęliście kociaki, na pewno dadzą wam dużo radości.
Tymczasem - nie wiem, czym karmisz kociaka, poczytaj sobie trochę o dobrych karmach, jeżeli dajesz marketówki to dobrze by było stopniowo przejśc na lepsze karmy, z jak największą ilością mięsa, najlepiej bezzbożowe. Tylko pamietaj, żeby za szybko nie zmieniać karm, bo można kociakowi zafundowac rozstrój żołądka. Mleko kocie mogą jeszcze spokojnie pić - moja Ofelia piła mleko (krowie, przyznaję :oops: ) do 6 miesiąca, później sama ni stąd ni zowąd się od niego odstawiła.
Na podróże dobrze będzie nabyć transporter - są do wyboru do koloru, plastikowe, materiałowe, plecaki, torby na kółkach itp. Moja Ofelia początkowo jeździła w niewielkiej podróżnej torbie na zamek - ale to było rozwiązanie tymczasowe, tym niemniej raz czy dwa razy można "awaryjnie" kota przewieźć w takiej torbie. Transporter przydaje się także jak trzeba jechać do weterynarza.
Zabawki - kociakowi wystarczy papierowa kulka i człowiek do rzucania. Lub sznurek i na jego końcu kawałek papieru, folii - no czegoś szeleszczącego, za czym można pogonić (oczywiście na drugim końcu sznurka jest człowiek, napędzający zabawkę).
Acha, i postaraj się o zabezpieczenie okien - kociak może przez nie wypaść. Można kupić gotową siatkę w internetowych sklepach zoologicznych albo kawałek siatki rybackiej czy ogrodniczej i zamocować w oknie.
No i przy małych kotkach trzeba wyrobić sobie nawyk opuszczania klapy od wc :wink:
Powodzenia w odchowywaniu malucha :D
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35099
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Czw sie 22, 2013 14:53 Re: Pierwsze koty, czyli co może spowodować zepsuty bankomat

Witaj wśród kociarzy :ok:
Obrazek Obrazek
Klarunia [*] 06.2004 - 10.02.2013 czekaj na mnie za TM BARF-ujemy od września 2013r.

ab.

 
Posty: 8557
Od: Pt kwi 12, 2013 21:10
Lokalizacja: Koszalin

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Hana, Meteorolog1 i 45 gości