Żwirek posiadam, nikt nie chce lać w niego.
Zaraz zobaczę podkłady, to dobre dla Amelki!
Wyparzam zaraz starą chochelkę i będziem łapać!
Wiecie ale się wkur*** dziś!!!!
Pan wetrynarz- dentysta umówił się z nami na wizytę kontrolną po zabiegu leosiołkowym.
Dziś 18.
W ramach zabiegu- bezpłatnie.
Pojechałam- 40 minut bo drugi koniec miasta.
I co?
Cisza i ciemność w gabinecie ,pan doktor nie odbiera telefonu...posiedzieliśmy pół godziny w samochodzie , nic się nie zmieniło, nikt nie przyjachał. Wysłałam sms-a , bez odpowiedzi.
No to wróciliśmy.
Żeby dojechać i wrócić oraz poczekać- 1,5 godziny.
Że o stresie leosiołkowym nie wspomnę.
Benzyna, mój czas...
Nikt do tej pory nie oddzwonił.
Ja rozumiem ,że się może każdemu zdarzyć. Ale są telefony.
Czuję się totalnie olana, ja i Leoś.
W dziobie kocinka jest dobrze- jestem zabiegowcem i wiem jak powinno się goić.
Ale niesmak pozostał, zwłaszcza biorąc pod uwagę cenę zabiegu.
Nadmienię ,że wyniosła nieco więcej niż się umawialiśmy.
Też jestem lekarzem ,ale TAK nie robię.
Nie wypada...