Witajcie ponownie,
Postanowiłam poprosić Was o poradę w sprawie mojego kotka, którego mam od 2 lat. Jest to rosyjski niebieski, ma 2,5 roku i - co jest jego cechą charakterystyczną - jest wyjątkowo nerwowym stworzeniem. Pisałam w innym wątku, że to prawdziwy "schizol" - boi się dosłownie wszystkiego i czuje bezpiecznie tylko wtedy, gdy jest z nami (ze mną i z moim mężem) w mieszkaniu.
Od samego początku miał problemy z żołądkiem, choć może nie tyle z żołądkiem, co w ogóle z układem pokarmowym. Objawiało się to bardzo częstymi wymiotami (przede wszystkim tuż po zbyt łapczywym zjedzeniu posiłku zwracał niestrawiony pokarm) oraz "spaczonym" łaknieniem - zjadaniem sznurków wszelkiego rodzaju, od zwykłych nitek po kocie wędki. Zaraz na początku naszej znajomości, zjadł metrową linkę od zabawki i zwymiotował nią - skończyło się u weterynarza, który zrobił RTG aby upewnić się, że żadne resztki sznurka nie zalegają w żołądku. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze, ale od tamtej pory maniakalnie wręcz chowamy wszystkie sznurowate przedmioty, kupujemy tylko zabawki bez linek, chowamy też np. ubrania z wystającymi sznurkami oraz worki foliowe, bo i za nie się chętnie łapał nasz kot.
Problem z częstymi wymiotami po jedzeniu (lub w trakcie) - a zdarzało się, że było to kilka razy jednego dnia - rozwiązaliśmy w ten sposób, że karmimy kotka małymi porcjami podawanymi w odstępach około 20-30 minutowych. Dodatkowo odstawiliśmy zupełnie kurczaka, bo zaobserwowałam, że kiedy dostaje karmę z kurczakiem to wymiotuje mimo karmienia małymi porcjami - założyłam, że ma alergię pokarmową i dostaje obecnie tylko indyka i tuńczyka z różnymi dodatkami.
Powyższy sposób karmienia pozwolił na prawie całkowite wyeliminowanie wymiotów (czasem zwymiotuje sierścią, chociaż dostaje pastę odkrzaczającą), jednak łapczywości w jedzeniu, mimo regularnego karmienia i stwarzania atmosfery spokoju i bezpieczeństwa (wychodzimy z kuchni kiedy kotek je żeby nie czuł, że miska jest zagrożona), niestety już się chyba nie wyzbędzie. Tłumaczę to sobie tym, że przebywał w hodowli do 4 miesiąca życia i po prostu był przepędzany od wspólnej miski przez kocice, które robiły miejsce dla swoich młodych - był już za duży i inne koty dawały mu do zrozumienia, że jest niemile widziany (tak twierdził hodowca oddając nam kotka).
Niby więc wszystko jest ok, ale kilka dni temu kot zachorował - dostał ostrą biegunkę, której w pierwszym dniu towarzyszyły też wymioty. Początkowo sądziłam, że to na skutek stresu związanego z wyjazdem na wakacje i zmianą otoczenia (biegunka zaczęła się po powrocie z wyjazdu), ale kiedy przez kolejne dni stan się jakoś wyraźnie nie poprawiał, poszliśmy do weterynarza. Kotek dostał tabletkę na zatrzymanie biegunki oraz probiotyk. Po dwóch dniach aplikowania, kot dzisiaj czuje się już lepiej.
Na moje pytanie o przyczynę biegunki weterynarz powiedział, że na stres to nie wygląda, bo zbyt długo trwało; zatrucie raczej też nie, bo to typowa biegunka jelitowa, więc może podrażnienie śluzówki jelita połkniętą sierścią.
Tak czy inaczej przyczyn może być wiele.
A ja zaczęłam się poważnie zastanawiać czy te wszystkie żołądkowe problemy kota jakoś się ze sobą łączą? Sugerowałam weterynarzowi, że może to jakaś anomalia w budowie albo choroba, że może trzeba zrobić jakieś badania, ale weterynarz mnie uspokaja twierdząc, że nic złego się nie dzieje.
Jednak nie chcę "przespać" sprawy i dlatego chciałabym zająć się zdiagnozowaniem kotka - bo może jakiś problem zdrowotny jednak jest.
I tutaj moja prośba do doświadczonych posiadaczy kotów - co doradzacie? Jakie badania i czy faktycznie jest podstawa aby szukać choroby?
Dodam jeszcze, że kotek dostaje mokrą karmę - najczęściej Animonda Integra Sensitive (indyk z ziemniakami, czasem wersja z ryżem), karmę z tuńczyka z warzywami, krewetkami,z serem - rożne kombinacje (sezonowo także tuńczyk z mango i papają) - z firm Cosma, Miamor (ta karma 100% tuńczyka) oraz Applaws. Karmę suchą stosuję w niewielkich ilościach i jest to Orijen (bez zbóż). Żadnych "ludzkich" wędlin, żadnego Whiskasa, żadnego surowego mięsa. Kotek dostaje jako przysmak suszonego tuńczyka, pastę odkłaczającą i od pewnego czasu chrupki dentystyczne.
Nie jest otyły i poza łzawiącym na skutek zatkanego kanalika łzowego oczka, nic mu nie dolega.