W mojej pamięci tez zostanie obraz duszącego się Frodo

Z otwartymi oczętami... Wolałabym, z dzisiejszej perspektywy, uśpić go jednak lekami... Zwlekaliśmy za długo, ciut za długo.. A lekarz był na urlopie. Chciałam aby to był ten lekarz

Byłam pewna, że dzięki lekom, sterydom, nie spotka Frodo coś takiego, że nie grozi mu taki atak

Do kitu te leki

Robiłam mu dziś zastrzyk, w trakcie tego ataku, ale nic to nie dało

Może krążenie za słabe, a może lek jednak do kitu

Potem, gdy leżał taki omdlały, a może martwy, a ja go masowałam, aby pobudzić krążenie, zdałam sobie sprawę, że to co robię jest bez sensu.. Po co go reanimować, skoro i tak ma odejść.. Po co mu wracać życie pełne cierpień

Po co to przeciągać... Odszedł.. Włożyłam ciałko, takie bezwładne, wymęczone, do koszyczka, przykryłam kocykiem. Pogrzeb miał być za parę godzin. Dobrze, że go ułożyłam, bo ciałko stężało w takiej skulonej pozycji, dzięki temu zmieścił się w pudełeczku - trumience.. Wybraliśmy takie w kwiaty.. Frodusia otuliliśmy koszulką TŻeta, na ostatnią drogę dostał ulubioną zabawkę (tampon) i dwie myszki. Przykryliśmy go obrazkiem od Przemka i Blue. Został pochowany w pięknym miejscu, między trzema dębami. Odpoczywaj w spokoju, Frodo [']