W końcu pojechaliśmy pociągiem.
Jesteśmy już na miejscu. Dziewczyny prawie całą drogę przespały. Vincenzo wyprosił wyjście z transportera, żeby się powtulać. Patrzył mi w oczy i podbijał noskiem policzek.Nigdy w życiu nie był jeszcze tak grzeczny Ciapulu
Ania z chłopakiem wyszli po mnie na dworzec, na szczęście, bo moja podróż w sensie wsiadania i wysiadania z pojazdów z transporterem i wałówką była wesoła
Na miejscu zastaliśmy Gutka (który jutro ma iść do nowego domku) i Małego Jacka - po raz pierwszy w tym domu (wcześniej mieszkał w suszarni podczas leczenia). Oczywiście tygrysy, które UROSŁY przez dwa tygodnie strasznie. I para rezydentów.
Tym oto sposobem DT na Ślicznej ma 9 (słownie: dziewięć) kotów.
Kiedy wchodziliśmy do domu, wyglądało to jak istne pandemonium