OTW9- ...

**Adopcje: 12 >>**

Papa, jagodzianki...i okazało się, że deski przegniły. Ech, syczy mi w kieszeni aż strach ucha nadstawiać. Niczego się nie powinno odkładać. Ale życie jest życiem.

W tym sklepie jak ktoś kupuje więcj to może nie zauważy. Ale grandą jest ,ze oglądane przeze mnie towary w 1/3 nie miały ceny. A najbardziej wkurza mnie brak cen w pieczywie. Każdy je chrupie i przy kasie taki uczciwiec nie odda chlebusia bo go już obmacał. Bułki tam, jak się okazało, kosztują 0,75 gdzie wszędzie indziej 0,45. A cena była i owszem...pod sufitem na najwyższej półce umieszczona.

Pojawił się rudzik. Lazłam do niego drogą publiczną .A nie publiczną lazło coś rudego. Nie zwrócił kić uwagi na kicianie. W piwnicy chrupy nie ruszone. Więc dobrodziejstwo w postaci saszetki kk nie zostawiłam. Idąc jednak do posesjowej rude cosik zauważyłam i to rude zamiauczało. Wróciłam nałożyć kk a toto wskoczyło innym okienkiem. Wygląda, że to nie kastrowany chłopczyk i był na łajdactwie.

Wracając do mojej drogi , procesji kociej. Spotkałam pana co to z piwkiem całe lato siedział na ławeczce na przeciw piwniczniaka i całe lato wyrazy szacunku uniesioną butlą mi wyrażał. Dziś w bezpośrednim kontakcie moje upecane karmą kocią rączki zostały wycałowane. Jak największe wyrazy zachwytu zostały powiedziane tak, że cała okolica słyszała. Jam zawstydzona lichym ubiorem , jeszcze lichszą fryzurą wstydliwie polarek rączusią uwalaną kocimi zapachami a wolną od całuśnych zapędów, ogarniałam -by góry od piżamki widać nie było. Bo akuratnie dzisiaj nie chciało mi się odziać stosowanie do chwili. Pan okazał się szarmanckim panem i na moje a jam taka kocim żarciem waniejąca stwierdził, że dla takich kobiet co tyle serca mają, żarcie kocie mu nie przeszkadza i te rączki może całować. Spłoniłam się ci ja deczko. Potem pobiegłam rączo do baraku a on został na miejscu drąc się jeszcze z wyrazami szacunku jakiś czas.

A białej nie ma. za to jest nowy czarny kot. Pisałam o nim. Chudy i zaczynający się zalecać.

Asiu, Ci panowie od piwka i zbieracze - puszek, czy innego czegoś - to są normalni ludzie. Nigdy nic złego mi nie zrobili, a kiedyś jeden z nich się zaprzyjaźnił ze mną. Inny - biedaczysko wielkie, na pewno nie rozumie rzeczywistości - zawsze mnie pyta "a jaki dziś dzień, bo coś tak cicho" i bardzo dziękuje.
Oni są normalni, w przeciwieństwie do "państwa" - potworów.

Asiu, ja sie wcale nie dziwie, ze Cie szlag w tym sklepie trafil - mnie sie podnisło cisnienie od samego czytania - NIENAWIDZE takiego 'cwaniactwa'.
Przypomniała mi sie podobna sytuacja znad morza sprzed lat - budka 'warzywa - owoce', kolega chciał zakupic kawałek arbuza - oczywiscie ceny na owocu niet :evil:

. Pan wymienił jakas tam kwote, kolega zaakceptował, mimo, ze oczywiscie była kurortowo wysoka. No, ale taki juz urok wakacji nad Bałtykiem ;-)

. Jednak juz po odcieciu kawałka i zważeniu, nagle cena uległa jeszcze podwyższeniu, co na szczescie znajomy wyłapał. Na pytanie, dlaczego najpierw podał inna cenę, pan z rozbrajajacą szczerościa wyznał: bo myslalem, ze pan i tak nie kupi. :evil:

Tja, a potem myslał, ze klient nie zauwazy, ze go robią w...

Ciesze sie, ze rudy sie znalazł :-)

.

**Adopcje: 12 >>**

Dostałam zapytanie o Żiwra. Jakoś znajomo brzmi.
Poza tym ani DziDybry ani kto i co. Nie mam zwyczaju odpowiadać na anonimy.
Nic od siebie, słowa ciepłego, ludzkiego...
I jeszcze te pytania o testy na fip-a.

witam, mam kilka pytań odnośnie kocurka
( http://adopcje.miau.pl/index.php?p=15343 )

- czy mógłbym prosić o jeszcze kilka aktualnych zdjęć (bez flasha) ?
- czy ewentualnie byłaby możliwość zobaczenia go na miejscu i spędzenia z nim kilkunastu minut przed podjęciem decyzji o adopcji ?
- proszę również o info czy kotek jest zdrowy i czy był badany w kierunku fip/fiv/felv
- jaką szczepionką (jaki zestaw) jest/był (kiedy) szczepiony ?
- czy jest/był (od przygarnięcia) wychodzący ?
- ile waży
- czy jest u Pani od urodzenia czy od pewnego wieku (jak długo)
- czy kotek jest "na tymczasie" ? jeśli nie to z jakiego powodu jest do adopcji ?

z góry dziękuję za info.

TZ dziś zapitalał "na budowie" tylko wcześniej zaliczył kucie, weta i takie tam kocie atrakcje. Robiłam za kierownika. Fajna fucha.

A wiesz, dostałam bardzo podobnego maila w sprawie burasów. Nie wszystkie pytania, ale większość się powtarza. Pewnie od tej samej osoby. Ksywka "dorszowka"
Witam, czy mógłbym prosić o opisanie na których zdjęciach jest kotka a na których kocurek ? Mam też dodatkowo kilka pytań, a mianowicie:
- czy ewentualnie byłaby możliwość zobaczenia maluchów na miejscu i spędzenia z nimi kilkunastu minut przed podjęciem decyzji o adopcji (niestety tylko jedno zwierzątko wchodzi w grę) ?
- proszę również o info czy koty są zdrowe i czy były badane w kierunku fip/fiv/felv
- jaką szczepionką (jaki zestaw) były (kiedy) szczepione ?
- czy kotki są "na tymczasie" ? z jakiego powodu są do adopcji ?

z góry dziękuję za info.

Akurat bura dziewczynka już poszła, a chłopak prawie, ale odpisałam, że mam jeszcze buro-białe rodzeństwo.
W razie czego daj znać, jak się sprawa rozwija.
I czy na fip robi się testy?
Zauważ, że jest "witam" (wiem, niezbyt kulturalne, ale rozpowszechnione) i dziękuję za info - to i tak dwa razy więcej niż w 2/3 maili, które dostaję...

Czemuś mi ten zestaw pytań przypomina viewtopic.php?f=13&t=155139 ten

Na fip nie ma testów, są testy na coronawirusa

Nie, to chyba nie ten sam. Zresztą pan odpisał, że szuka całego burego, więc chwilowo rzecz mnie nie dotyczy.
Ale tamci ludzie nieźli. Oprócz innych rzeczy, dwie są ciekawe - skoro państwo obawiali się, że kot się zranił w łapkę, to chyba wypadałoby go zanieść do weta na oględziny? I po drugie - też kiedyś pierwszy raz miałam kota i też za wiele o kotach nie wiedziałam i jakoś się do kota dostosowaliśmy.

Podejtrzewam że to ci sami ludzie tylko chcą być nierozpoznani i zmienili troszkę, ale za malo jak dla mnie, swoj styl. Jeżeli email był z adresu wierszeireny... to na bank ci sami.

**Adopcje: 12 >>**

Marzenia11 pisze:Podejtrzewam że to ci sami ludzie tylko chcą być nierozpoznani i zmienili troszkę, ale za malo jak dla mnie, swoj styl. Jeżeli email był z adresu wierszeireny... to na bank ci sami.

Ja też podejrzewam ,że to ci sami. Poprzednie maile były na w/w ale to ci sami. Zestaw pytań jaki chodził na miau miałam o Topnika.

Tak Anka, to doroszowa. Mam zasadę nie odpisywania na anonimy. Nie i już. No chyba ze w mailowym opisie są dane. Jak ktoś kota chce rozmawiać, to niech się przedstawi. Nawet jak puszcza masówkę powinien zadać sobie trud grzecznościowy. Nie odpisałam i nie odpiszę na jeden i na drugi.
OKI wiem,że nie ma na testu fip dlatego mnie mocno zdziwiło.

Po prostu weci lubiący zarobić a się nie narobić twierdzą że test na koronawirusa jest testem na FIP i namawiają na jego zrobienie przy najlżejszym podejrzeniu. A że test jest równie rozstrzygający co rzut monetą :roll:

.

ASK@, wiem, że Ty wiesz

To było do koteczekanusi, pewnie też wiedziała, ale pyta.

Tak w ogóle, przy adopcji to test na FCoV jakiś tam sens ma, zwłaszcza jeśli się go powtórzy, a potem kwarantannuje i testuje dwukrotnie wszystko, nie wpuszcza do stada osobników dodatnich. Kot ujemny na FIPa nie zachoruje, na butach się takiej ilości wirusa nie przyniesie, żeby kot to g*wno złapał.

**Adopcje: 12 >>**

Piwniczniak jednak jest. Siedział dziś przed piwnica w krzalunach i ryja darł Właśnie sprzątałam nie ruszone wczorajsze jedzenie

Byłam mocno zdziwiona bo on te saszetki lubi. I te chrupeczki. A tutaj wszystko jest a wchodził. :cry:

Jak go zobaczyłam nie omieszkałam opitolić ,że ja gotuję, noszę :wink:

a on nie je. Jak to facio krzyku narobi i nawet nie skubnie. Posłuchał coś tam brzęknął do mnie. Poczekałam i popatrzyłam co zrobi. Obwąchał wejście do sali posiłkowej i wlazł jednak w drugie okienko. Można przeleźć do piwnicy z michami. Ale tam został popłakując. Co było robić. Wygrzebałam z michy pasztecik wgrzebując się w kateringowe okno. Przeczłapałam do drugiego, podałam pod nos. A ten jojczy ,płacze ale je. Jego zachowanie nasunęło mi przepuszczenie, że on się tamtej piwnicy boi. Coś się tam musiało stać i kot nie wchodzi do niej. Jak tam płakał to też na małych nożynkach chyłkiem przebiegał. Może ktoś go popędził? Może tam coś w głębi leży. Przypomniałam sobie jak kiedyś czarnuszka widziałam wchodzącego w to okienko bo żarcie wyczuł. Za moment wyskoczył jakby kto go gonił celem pożarcia. Myślałam, że może rudzik obrabia się z posiłkiem ale na drugi dzień rano nic ruszone nie było.
Szkoda. Tam jest piwnica zniżona o taki "sufit" z desek i okienko wprost na dechy wychodzi. Pół okna wstawione szkło, w drugim pół wisi folia. Mich czarnych nie widać bo można postawić za załomkiem muru. Można też tam na zimę wcisnąć posłanko. Trzymam specjalnie oponkę dla niego. Ta obok to typowa piwnica z oknem i przepaścią. Położę jedzenie to każdy zwróci uwagę bo to od ulicy jest. Lub właściciel.

Nie wiem ale on faktycznie przestraszony.

**Adopcje: 12 >>**

może ktoś z Warszawy mógłby pomóc w wizycie pa?
viewtopic.php?f=13&t=155708

O, Państwo wierszeireny nawet byli na PA u Rudego :lol:

ale Rudy miał innych starających się i Państwo ich nie przebili. Jakoś uwaga, ze mają salon w takich kolorach i Rudy będzie pasował nie podbiła mego serca :twisted:

Tiaaa.... no akurat Rudy by im pasował :roll:

OTW9- ...

Kto przegląda forum