Polinda już u Felisaquatici z Piksą i Nocusiem

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie sie 11, 2013 1:25 Re: Polinda już u Felisaquatici z Piksą i Nocusiem

złożyła łapiny pod bródką, drzemie.
Może i ja spróbuję....
KotkaWodna
 

Post » Nie sie 11, 2013 7:52 Re: Polinda już u Felisaquatici z Piksą i Nocusiem

I jak tam, wszystko w porządku?

floxanna

Avatar użytkownika
 
Posty: 4088
Od: Pon paź 27, 2008 18:41
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Nie sie 11, 2013 11:21 Re: Polinda już u Felisaquatici z Piksą i Nocusiem

noc minęła spokojnie - Polcia zjadła troszkę chrupek, nawet się ożywiła, jak przyniosłam puszkę z suchym, zamamroliła po swojemu, pojadła - bardzo wolno - i nie było pawia, UFF!
Jak się budziłam w międzyczasie i patrzyłam, co robi, to spała sobie wygodnie na półce regału, na kocu, w pozycjach o wiele bardziej zrelaksowanych.
Teraz chyba podreptała właśnie do kuwety, zaraz pójdę podpatrzeć... Mizia się, pomrukuje już trochę, wskakuje samodzielnie a to na ławę, a to na drapak (via szafka i parapet, ale co tam ;>), ale nie da się ukryć, że nadal jest otępiała i ślamazarna, przytłumiona..
KotkaWodna
 

Post » Nie sie 11, 2013 11:50 Re: Polinda już u Felisaquatici z Piksą i Nocusiem

Pomału, bo pomału, ale grunt, że w dobrym kierunku :ok:

floxanna

Avatar użytkownika
 
Posty: 4088
Od: Pon paź 27, 2008 18:41
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Nie sie 11, 2013 11:57 Re: Polinda już u Felisaquatici z Piksą i Nocusiem

Też mam wrażenie, że NIEKTÓRZY weci szafują narkozą.
Mój króliś pod koniec długiego żywota miał problem z zębami. U jednej wetki uśpiono go, zęby przycięto, no i fajnie. Tylko, że taki zabieg trzeba często powtarzać! Ileż narkoz zniesie taki staruszek? Że o naszej kieszeni nie wspomnę. U drugiego weta doktor wziął pod pachę królisia, w garść cążki, ciach-ciach, 10 zł się należy. 8O I tym sposobem robiłam to odtąd sama, w domu, bez narażania żywota zwierzaka.
***** ***
LUBMY SIĘ

Hańka

 
Posty: 42132
Od: Sob lut 09, 2008 0:22
Lokalizacja: Sopot

Post » Nie sie 11, 2013 23:49 Re: Polinda już u Felisaquatici z Piksą i Nocusiem

sprawny wet, że taką króliczą wiercipiętę ogarnął..
U nas lepiej - Polusia nam się naprawiła.
Miaukoli o jedzenie, chociaż jeszcze apetyt ma taki se, co swoją szosą, na złe na pewno jej nie wyjdzie, temu kotku tłustawemu ;P
chodzi za mną po domu, przymila się, wskakuje, gdzie zazwyczaj wskakiwała, a teraz właśnie ugniata owczą skórę w zajmowanym aktualnie koszu.
Znakiem tego, dramat zażegnany.
Niebawem zrobimy podejście nr dwa, ale bez narkozy, dziękuję uprzejmie.
A tymczasem wybrałam się dziś do lasu, celem sprawdzenia, co w trawie i mchu piszczy, i powiem Wam, że nawet cosik popiskuje, owszem:
naskubałam ponad kilo borówek (na rynku stoją po 15 zł za kg), upolowałam garść kurek, maślaków i dwie sowy.
Czyli sezon się zaczyna....
Że zaczyna się też jesień, nie dodam, bo mi strasznie z tym ciężko na sercu: wrzosy zakwitły, ptaki nie śpiewają - poza sporadycznym "dzyń-skwirk-bździęk!" sikorek, pokrekiwaniem czapli, piskaniem "bolidupki", czyli pierwiosnka - cisza w lesie... Słońce inaczej grzeje, wiatr ma inny zapach, liście po cichu się puszczają z gałęzi i to na czerwono...

I miałam niesamowitą przygodę.
Siedzę na mchu i skubię borówki - było ich tyle, że starczyło usiąść i dziubać wokół siebie - na skraju lasu, tuż obok rozległej poręby. I słyszę tupot, a z nim parskanie, prychanie - pomyślałam, że ktoś idzie z psem, tym bardziej, że migają przede mną dwa płowe kształty.
A to była para saren - młody kozioł i koza. Wiatr szedł od nich do mnie, nie wyczuły, a że siedziałam bez ruchu - nie zobaczyły mnie od razu, dopiero jak stanęły o dwa metry może. Koziołek spietrał się bardziej, ominął mnie dzikim podskokami, ale koza, węsząc, podeszła jeszcze bliżej - ciekawość to jednak wielka siła ;)
Nawet mi przez myśl przeszło, że może jest oswojona, ale jednak nie, podeszła parę kroków, powęszyła i obeszła mnie sporym łukiem - dopiero kawałek dalej przeszła w galop, lecz niespecjalnie paniczny, ot, takie tam hop-siup przez krzaczki. Za chwilę było słychać koziołka, jak poszczekuje gdzieś z oddali, i zniknęły oba.
fajne to było, takie bliskie spotkanie trzeciego stopnia :)
KotkaWodna
 

Post » Pon sie 12, 2013 0:06 Re: Polinda już u Felisaquatici z Piksą i Nocusiem

Też bylam dziś w lesie.
Zero grzybków, trochę borówek i zero oznak jesieni na szczęście.

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon sie 12, 2013 0:10 Re: Polinda już u Felisaquatici z Piksą i Nocusiem

...a bo Wy tam na tych ziemiach Wyzyskanych ;P to macie jakisiś inszy klimat.... :mrgreen:
KotkaWodna
 

Post » Pon sie 12, 2013 0:22 Re: Polinda już u Felisaquatici z Piksą i Nocusiem

Fotnęłaś sowy, czy tylko okiem upolowałaś?

jaaana

Avatar użytkownika
 
Posty: 19355
Od: Śro gru 10, 2008 22:03
Lokalizacja: pomorskie

Post » Pon sie 12, 2013 0:28 Re: Polinda już u Felisaquatici z Piksą i Nocusiem

I nie tylko klimat :wink:
Ostatnio tak sobie dumalam na zmianami w trakcie mojego życiorysu obserwując sąsiadkę z naprzeciwka, niejaką Frau Tomczak :mrgreen:
Otóż za mojego dzieciństwa pelno tu - czyli w "kopytkowie" na dawnym pograniczu polsko-niemieckim (circa 6 km do bylej granicy) - bylo importowanych obywateli z "dzikich pól". Latalo to w kwiecistych chustkach na glowie, z golymi nogami, a jak się weszlo zimą do sklepu, to trącilo mokrą welną, końskim lajnem, ludzkim moczem oraz naftaliną. Potem pojawily się na targu "piękne" moderne chustki ze zlotą albo srebrną nitką i natychmiast wszystkie te panie przywdzialy takowe; zimą nawet dwie na raz.
I byly takie Frau Tomczak, czyli autochtonki o bliżej niesprecyzowanym pochodzeniu etnicznym. Te byly zawsze czyste, robotne do przesady, uczesane w male loczki kręcone na papilotach, po domu chodzily w "mantlach" niczym sprzątaczki i zawsze jakimś cudem mialy czas, żeby siedzieć w oknach opierając lokcie na poduszkach.
No i znikly te w chustkach, znikly takoż chustki z targu. Babiny się ucywilizowaly i nawet nogi mają jakby czystsze, choć w klapaczkach dalej lubią biegać nawet we wrześniu.
Zostaly mantle - calkiem sporą część asortymentu stanowią na targu - i takie Frau Tomczak z loczkami i krzywymi nogami. Dalej siedzą w oknach i zaiwaniają w ogrodach jak maszyny, tylko nie wiem czy poduszki pod lokcie ciągle mają te same :?

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon sie 12, 2013 4:52 Re: Polinda już u Felisaquatici z Piksą i Nocusiem

jaaana pisze:Fotnęłaś sowy, czy tylko okiem upolowałaś?

Sowa to grzyb. Chyba ten sam co niektorzy nazywaja kania
Ciastusiu i Haskellku [*]

Discordia

Avatar użytkownika
 
Posty: 11599
Od: Nie sie 12, 2007 12:34
Lokalizacja: Wabern/Szwajcaria

Post » Pon sie 12, 2013 7:17 Re: Polinda już u Felisaquatici z Piksą i Nocusiem

O borówki? Znaczy jagody małe, polskie, fioletowe, kwaśne i brudzące? 8) U nas, znaczy he, he na ziemiach mazursko-warmińskich się je odróżnia. Borówka większa, mniej brudząca, w środku zielona. A jagódka to jagódka.
Ja się jednak przywitam, bo tak czasem zaglądam, paczę, to może dam znać, że masz skrytacza-czytacza :D. Bo jeszcze Cię nos zaswędzi i niechybnie to będzie moja wina - od tego tajniaczenia :wink:

maneki

Avatar użytkownika
 
Posty: 648
Od: Pon wrz 19, 2011 12:40

Post » Pon sie 12, 2013 10:42 Re: Polinda już u Felisaquatici z Piksą i Nocusiem

He, he, he, zarechotała Hańka brzydko. Już się od paru dni czaiłam na taki wpis KW, tylko ciekawiło mnie, gdzie się pojawi. W sensie pierwszy jesienny. Kocham, uwielbiam jesień, ale lato to lato. A ledwie w połowie jesteśmy. Po prostu z wczesnego lata weszliśmy w dojrzałe - pisklaki dorosły, trwają żniwa, jeden ból: jerzyki odleciały!
Moja prywatna jesień to w ogóle za 2 miesiące dopiero się zaczyna. Ale co kto lubi, co kto lubi :wink:
***** ***
LUBMY SIĘ

Hańka

 
Posty: 42132
Od: Sob lut 09, 2008 0:22
Lokalizacja: Sopot

Post » Pon sie 12, 2013 11:24 Re: Polinda już u Felisaquatici z Piksą i Nocusiem

Discordia pisze:
jaaana pisze:Fotnęłaś sowy, czy tylko okiem upolowałaś?

Sowa to grzyb. Chyba ten sam co niektorzy nazywaja kania

Nawet napewno :|

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon sie 12, 2013 12:41 Re: Polinda już u Felisaquatici z Piksą i Nocusiem

felin pisze:
Discordia pisze:
jaaana pisze:Fotnęłaś sowy, czy tylko okiem upolowałaś?

Sowa to grzyb. Chyba ten sam co niektorzy nazywaja kania

Nawet napewno :|

E tam, taka sowa nieciekawa jest.
Nie słyszałam takiej nazwy.
Kania to kania a sowa to sowa :P
Chyba, że kania jest kanią ze skrzydłami.

jaaana

Avatar użytkownika
 
Posty: 19355
Od: Śro gru 10, 2008 22:03
Lokalizacja: pomorskie

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue i 181 gości