Mój TZ pracuje na zmiany więc różnie bywa. Tzw weekendy ma czasem w środku tygodnia. Akuratnie nie narzekam bo ma...kto koty pilnować i do wetów wozić.
Mikusiek na antybiotyku ale doskonale sobie (puk,puk) radzi z moją herbata. Po degustacji doszedł do wniosku ,że okropieństwa on nie ruszy i długo pluł się i pultał. Jednak wynagrodził sobie smaki obrzydliwe zagryzając chrupkami. Potem mały rozumek odkrył myśl przednią i Mikuś postanowił pobawić się herbatką. Dobra do chlapania filiżanka o szerokiej górze i brak cukru nie zostawia śladu na łapkach. Tak więc musiałam zrezygnować z picia na rzecz ścierania, zestawiania na podłogę, gonienia, ścierania, gonienia, zestawiania... Dałam sobie spokój z napojem.
Dziś wyszła ze mnie całą wredota , złośliwość i małostkowość.
Jeździliśmy
se z TZ w poszukiwaniu papy. Składów ci u nas w mieście powiatowym dostatek. I owszem. Tylko, jak to w mieście powiatow bywaym, nie można w tychże składach płacić...kartą. Inna opcja nie wchodziła w grę. Zostałam zabrana na jazdę po superatrakcyjnychsklepach (bez ciucha, biżu, bucików

) mimo swego obrzydzenia do łażenia po sklepach. Takich sklepach. Byłam dodatkiem do karty. Jeden panoczek sprzedawczyk nawet pokusił się i wyjaśnił mnie ,blondynce o mało rozumnej minie i oczach ,gdzie należy podjechać by z bankomatu odpowiednią sumę wyciągnąć. Wreszcie skład się znalazł, gdzie papa była i terminal. To nie zawsze idzie w parze w mieście powiatowym. Papa została zakupiona i radośnie pojechaliśmy dobytek ratować przed kolejną zlewą. Dawno po południu już było, głód się odezwał. W mijanym sklepie postanowiliśmy zakupić jakieś buły, jagodzianki czy c
uś . W mieście powiatowym (cholera) takie sklepy na drodze do papy zamyka się o 14. Była..13.30 Na naszym zegarku. Oni pewnie mają
lepsiejsi i zamkli. I nagle jest sklep zwykły. Supersam. Wpadliśmy. Wąż oszczędności zaklikał w kieszeni i licząc gotówkę w marnym portfelu postanowiliśmy zakupić dżem, chałkę i te nieszczęsne jagodzianki. Cukru mi było trzeba. Na gwałt. Musiałam sobie osłodzić romantyczne jazdy papowe z TZ . Takie sam na sam mało nam się trafia. Patrzę na dżemiki- brak ceny. Patrzę na maślanki- brak ceny. Chałka- brak ceny. To samo jagodzianki, kefirki i takie tam inne. Ależ czepiam się, twierdzi TZ. Potem myślę ile może to kosztować, taka jagodzianka co obok nas kusi ceną 1,79? Szalejemy, powiedziały nam nasze oczy. Udałam, że nie słyszę jojczącej oponki .Zapakowaliśmy więc 2 jagodzianki i chałkę. Rezygnując z bez cenowej reszty. Pieczywo obmacane zostało dostarczone do kasy a tam pani niebotyczny rachunek nam wystawiła. Pierwsze co to pytam po ile te jagodzianki. Słodkim głosem usłyszałam obwieszczenie 2,60

Metr papy przeżrę !!! Pytam równie słodko, dlaczego ceny nie ma? Pani mówi, że są wszędzie, ja się czepiam a...tylko na jagodzianki nie ma. Jej mina była strasznie wredna. Patrzyła z politowaniem (pewnie miała rację) Mnie słodycz też odeszła. Cały dzionek odpalił lont. 2 metry papy przefutrujemy tylko dlatego, że ceny nie było. TZ zwiał z jagodziankami i chałką a ja poprosiłam kierownika. Słyszę jak zostałam zapowiedziana jako nawiedzona klientka. No, sobie myślę. Dam ci ja nawiedzoną. Grzecznie, spokojnie powiedziałam, że nie jest uczciwe nie wystawianie cen bo ich ceny są zawyżone a klient nie ma wyboru. Pokazałam brak ceny na jagodzianki. Pani mówi , że te obok są tańsze. Pytam, gdzie to pisze. Ano nie pisze. Cen brak. I poszłam sobie po całości przewłócząc kobietę kierowniczkę tego przybytku i pokazałam brak ceny na paluszki słodkie, chleby i bułeczki, dżemiki, paszteciki , ogóreczki, maślaneczki (byłam tam po raz pierwszy i ceny chciałam sprawdzić to sklep obleciałam) ...Nawet się pokusiła zwrócić mi uwagę przy tumulcie dżemów oświadczając, że mogłam sobie...w dalszych słojach pogrzebać by ceny znaleźć. Ona pogrzebała i do samego dna nic nie było oznakowane.
Wiem ,wrednie to zrobiłam. Jednak brak mi wyrzutów sumienia a i sobie humor poprawiłam. Blondynki bywają nieobliczalne. A już mysie blondynki...Strach pomyśleć.
Do tej pory ręce mi się trzęsą z nerwów na przypomnienie jak kartę musiałam oddać w papowcu.

Pamiętacie Manię co była u nas na przetrzymanie po sterylce? W docelowym DT było po pp. Mania nie może się odnaleźć . U nas siedziała tylko w jednym pokoju ciągnąc do ludzi a nie lubiąc kotów. W DT obecnym ma wiele miejsca, podwórko ale nie lubi kotów i jest wielce zestresowana .Ma problemy . Jej DT gdzie była by jedynakiem potrzebny. Ale takich nie ma. Domu jej pilnie potrzeba. Proszę rozsyłajcie fb
https://www.facebook.com/media/set/?set ... 381&type=1