Pisałam, że przychodzi się dokarmiać jakoś od wiosny. A, ze operatywny i kontaktowy, to dokarmiał się jeszcze u sąsiadów w biurowcu koło nas.... no i jedna z pracownic sobie go upatrzyła dla brata. Wczoraj były go oglądać dwie nastoletnie bratanice a dzisiaj... pojechał..... Fajny kot, gaduła, stąd ksywka Mri , nakolankowy miziak... Taki jest Mri, powodzenia kocie!!!
On chyba niczyj był...czasem widziałam, ze spał w stercie drewna ....Zimą bym na to nie pozwoliła.....Będzie nam trochę brakowało jak radosnym mrimraniem nas rano witał na progu, ale ciężko mi było jak zaglądał z zewnątrz w okna wieczorami....
pozytywka pisze:on strasznie potrzebował domu i towarzystwa
To prawda, bardzo się garnął do człowieka i zawsze próbował się wślizgnąć za człowiekiem do domu Ale już za nim tęsknimy, bo chyba jednak w sumie trochę nasz był.... Chyba się napiję
napij się i pomyśl, że ma niesamowite szczęście - własny dom a za jakiś czas pewnie nowy Mri do was zawita i zajrzy wam w okno i znów się trzeba będzie rozglądać za jakimś domkiem