Chyba duże kocury po prostu widzą, że to maluszek i traktują go z przymrużeniem oka

A ja dzisiaj zaliczyłam przygotowywanie posiłku o 3 - wołowinka zjedzona, talerzyk wylizany i do 7 pospała (ostatnio tak mało saszetki zjadała, że o 5 znowu krzyk, że głodna, a saszetki tknąć nie chciała).
Wczoraj w barfnym kalkulatorze ćwiczyłam dodawanie sosu multiwitaminowego Miamora (bo easy barf ma za dużo wit. D i wtedy problem z nadmiarami przy jajkach); najlepsze było przeliczanie potasu i jodu z jodku potasu

trochę mnie dziwi, że w easy dali tak dużo wit. D (nadmiary są niebezpieczne), skoro kot to umie produkować na futrze, a kawałek łososia czy żółtko są bardzo bogate w tę witaminę; no więc jak będzie wersja z 1/2 jaja kurzego codziennie, to będą witaminki z sosiku, a jak wersja z jajami przepiórczymi lub kurzym 1-2 a tyg. - z Easy. No i sosik ma jeszcze jeden plus: błonnik - niedużo, ale zawsze coś. Robię sobie porcje suplementów na 10 dni (kupiłam kasetkę na leki, żeby łatwo porcjować i trzymać w lodówce) mieszając wszystko poza tauryną, bo jej to wolę do każdej porcji dosypać pół miarki, żeby mieć pewność codziennych dostaw. Jak jeszcze trochę pokombinuję, to się obejdziemy całkiem bez gotowych preparatów, bo już niewiele brakuje przepisowi do tego (tylko muszę mieć olej z kiełków pszenicy i pokręcić podrobami i mięsem, a wit. B z drożdży i wystarczy).
Wczoraj jak kupowałam indyka (pierś, skrzydło, udko, serce, żołądek i wątrobę) i podzieliłam to odkryłam, że z każdego tyle samo procent wychodzi na porcję, czyli Magnolka wsuwa mikro indyki

no i w kuwecie lepiej: zapach zdecydowanie słabszy, a ilość to ani połowa jak na mokrym plus chrupki (bo na samym mokrym dobrze zrównoważonym było tylko trochę więcej niż teraz). No i Magnolcia nie wymiotuje z głodu jak jej nie dam (a po karmach tak było) tylko siada na szafce koło głowy i się czai na najmniejszy ruch oka, po czym wrzeszczy o jedzonko. Czytałam, że chemiczny węglan wapnia na dłuższą metę może podrażniać co bardziej wrażliwe żołądki, a taki jest dodawany do tej Animondy, więc może stąd był problem. No i jeszcze ciekawe zjawisko: Magnolku stała się odważniejsza nieco nawet do gości - staje i mierzy ich wzrokiem góra-dół: wygląda to przekomicznie; jak jest na drapaku u góry, to już ich totalnie ignoruje (goście to 2+2, a dzieci małe i hałaśliwe).
Odrobina ropki tym razem z drugiego oczka wyłazi o poranku - ale mi też (płuczę oczka i jej, i swoje solą fiz.); ja także mam herpesa /tylko ludzkiego/ i wrażliwe zatoki, więc chorujemy z Magnolcią synchronicznie i obydwie lubimy trochę spuszczone rolety przy pstrym słońcu; tak pomyślałam, że niby w nocy ciepło, ale nad ranem zimno i teraz zamykam jednak okno: obydwie przestałyśmy kichać.
...