kuba.kaczor13 pisze:my jakoś żyjemy ,Perełka szaleje i terroryzuje dom ,drapie do drzwi i chce uciekać
Całkiem jak mój Myszak, kot paluchowy również

Raz mi uciekł z mieszkania na korytarz w moim bloku. Wracałam z roboty i wykorzystał szparę w drzwiach i wysmyknął błyskawicznie na wolność.
Dopadłam go szybko dwa piętra niżej w zakratowanym pomieszczeniu ze zsypem, udało mi się go wydostać z tego pomieszczenia bez pomocy lokatorów z tego piętra (no bo oczywiście nie mam kluczy od tego pomieszczenia), bo kraty są tam duże - nawet taki grubcio jak Myszak się przeciśnie (Myszakowi tak fajnie u mnie, że w po 8 miesiącach przytył ponad 1,5 kg

).
Strasznie miauczał wtedy i chyba zwątpił w sens uciekania z bezpiecznego mieszkania, bo potulnie podszedł do krat i dał się wyciągnąć. Ufffff

Od tej pory otwierając drzwi od mieszkania najpierw uchylam je minimalnie, odganiam koty (Myszak był jedynakiem tylko (aż

przez 4 miesiące) i dopiero wchodzę, bo za stara jezdem na ganianie po piętrach

Koty postschroniskowe wielokrotnie nas zaskakują
A odnośnie towarzystwa dla Księżniczki Perełki czyli tzw. "dokocenia", to rozumiem doskonale, że trudna decyzja.
Po adopcji Kropki, czyli drugiego po Myszaku kota paluchowego, najbardziej cieszyłam się z tego, że Myszak przestał mnie atakować i wyładowywać frustrację jedynaka na mnie (ataki na nogi) i na meblach (ekskluzywnych
, tylko skupił tę energię na drugim kocie. No i nie nudzi się, kiedy jestem w robocie (do 12 h dziennie).
Kiedy brałam Myszaka z Palucha, to sobie nie wyobrażałam wzięcia dwóch kotów na raz, nie byłam gotowa.
Potem, po tych czterech miesiącach od adopcji Myszaka, nagle poznałam Kropkę, zakochałam się w niej od pierwszej wejrzenia, obiecałam jej w dniu poznania, że ją zabiorę ze schronu...
I takie tam 