» Wto lip 30, 2013 0:07
Re: Wszystkie koty jamnika Melona V - zdjęcia ślicznych kuzy
Kotkins, ale ładne te moje koty! Ty tam się zastanów czy MK powinien medykiem zostać, bo ja tu widzę świetlaną przyszłość fotograficzną!
Odnośnie kłaków, to ja mam je w ogromnych ilościach absolutnie wszędzie i we wszystkich możliwych kolorach (niebieskich nie mam tylko). Walają się białe, czarne, szaro-brązowe i rude. Są w kosmetykach, w cukierniczce, we wszystkich ręcznikach, ciuchach, zwisają z lamp i zasłon.
Od czasu do czasu nawiedza mnie atak paniki kłakowej i zaczynam sobie zdawać sprawę z tego, że mieszkania już NIGDY nie odkłaczę. Będzie coraz gorzej, coraz więcej, aż któregoś dnia się obudzę zasypana kłakami po sufit i tak dokonam żywota. Tak sobie myślę, że jedynym rozwiązaniem jest wzorem Ludwika XIV zmienić swoją siedzibę, bo innej możliwości nie ma. Z dwojga złego dom zarasta mi kłakami a nie ekskrementami, ale tak czy owak powinnam go niebawem porzucić i przenieść się wraz ze stadem zakłaczać inne miejsce.
Jak już o ekskrementach mówimy, to niestety również temat bardzo u mnie na czasie. Na szczęście te udaje mi się zazwyczaj w miarę sprawnie usuwać. W weekend zdarzyło się jednak coś, co doprowadziło mnie do absolutnej rozpaczy, nogi się pode mną ugięły i byłam bliska załamania nerwowego.
A było to tak.... W celach regularnego odkłaczania mieszkania jakiś czas temu zakupiłam samojezdny odkurzacz Roomba. Włącza się sam, kiedy nie ma mnie w domu i jak przychodzę to podłoga jest w miarę odkłaczona, a kłęby kłaków znaleźć można jedynie w kątach. W sobotę spodziewałam się gości, wyszłam z domu do pobliskiego sklepu zakupić ciastka oraz świeże kwiaty i lekkim krokiem wracałam do wysprzątanego przez Roombę domu. Kiedy otworzyłam drzwi okropny smród buchnął mi w twarz, a oczom ukazał się widok absolutnie TRAGICZNY! Całe mieszkanie, na prawdę CAŁE, wysmarowane było cieniutką acz równiutką warstwą kociej kupy! Moja śliczna bursztynowooka córeczka Kiti od kilku dni postanowiła zostawiać swoje malutkie kupki w miejscach innych niż kuweta. Nie zawsze i nie każda kupka ląduje w miejscach niedozwolonych, ale zdarza się niestety. Tym razem również się widocznie zdarzyło i odkurzacz w tą kupkę wjechał, a następnie przez dobre 45 minut rozsmarowywał ją po całej drewnianej podłodze, kaflach i dywanie. Nie mam pojęcia jak udało się Roombie z takiego małego kota taką powierzchnię obsłużyć, ale wierzcie mi, dała radę. Zajście miało miejsce w sobotę rano, a u mnie do teraz unosi się charakterystyczny smrodek kociej kupki, pomieszanej z odświeżaczami, płynami do mycia podłóg i tym podobnymi ustrojstwami. Niestety wszystko to zostało dokładnie wtarte, powchodziło w szczeliny między deski podłogowe i wyczyścić to jest diabelnie trudno.
Ciężkie jest życie kociarza.
Ostatnio edytowano Wto lip 30, 2013 0:13 przez
cairo, łącznie edytowano 2 razy