Nowotwór sutkow: Prośba o ocenę sytuacji

Rozmowy o chorobach onkologicznych u kotów
Regulamin działu
Uwaga! Porady na temat leczenia udzielane są na podstawie pk.13 regulaminu forum.

Post » Wto cze 24, 2025 23:37 Nowotwór sutkow: Prośba o ocenę sytuacji

Witam serdecznie,

Mam do Was pytanie w związku z choroba kotki mojej Mamy. Kotka Maine Coon "Molly", wiek 8 lat, niewysterylizowana ale dostawała (niestety!) regularnie tabletki hormonalne. Tak doradził Mamie weterynarz swojego czasu, i Mama niestety w dobrej wierze karmiła Molly cotygodniowo. Dziś jestesmy mądrzejsi, ale nie o tym temat.

Wykryliśmy guzka na jednym z sutkow w Październiku 2023 (rozmiar około paznokcia u kciuka) i od razu udaliśmy się z kotka do weterynarza. Wetka stwierdziła (namacalnie) ze to na 100 nowotwór i ze nie warto operować bo szanse przeżycia i generalnie rokowania są słabe, cos 80% negatywnie, wiec możemy operować ale w sumie w tym wieku (7 lat) to najlepiej nie ruszać i cieszyć się czasem jaki kotce pozostał. Oczywiście dostała jakieś różne tabletki, i kazała jak to mówią mechanicy "jeździć, obserwować" i regularnie odwiedzać. Mama zadała jej konkretne pytanie - czy jeśli to by był jej własny kot - jakby postąpiła? Operacja czy zostawić jak jest i zadbać o największy komfort życia jaki pozostał Molly. Poleciła po namyśle to drugie.

Molly miała się świetnie, wiadomo guzek rósł oraz pojawił się na drugim sutku (wyczuwalnie). Po około 6 miesiącach, jak pojawił się drugi guzek wybraliśmy się znowu do tej samej weterynarza i w sumie zalecała już spanie, choć kot naprawdę mial się dobrze. Po kolejnych miesiącach guzy zaczęły wychodzić na wierzch, wiec Molly dostała antybiotyki, cos przeciwbólowego, oraz kolejne pytanie od weterynarz czy nie czas już pozwolić jej odejść. Ale my nadal twierdzimy ze kot naprawdę poza guzami czuje się świetnie i nie jestem gotowi na odejście.
Dziś guzy rozrosły się już potężnie. Molly zaczęła krwawic z nich, pojawiła się ropa. Mamy kolejna wizytę zamówiona na piątek i obawiamy się ze tym razem znowu będzie czekała na nią ze strzykawka. Problem w tym, ze kot nadal jest pełen energii, dobrze je, załatwia się, stale jest uśmiechnięta i wesoła.
Zapytałem weterynarz czy teraz jest jeszcze sens operować - wycinka obu listew, pełna masektomia, bo. kot naprawdę świetnie się czuje. Powiedziała ze w sumie można spróbować, ale jeśli stwierdzi ze są przerzuty, to żeby już jej nie wybudzać. Pytanie tylko czy to jeszcze ma sens? Czy nie jest już za późno?
Załączam zdjęcia jak Molly wyglada obecnie, i proszę o opinie. Wiem z onkologicznego punktu widzenia czas na operacje już był, ale może jest jeszcze jakaś szansa ze nie ma przerzutów i warto rozważyć operacje?
PS Nie mieszkamy w Polsce i tutaj weterynarze są jakby mniej "ogarnięci", wiec proszę wziasc to pod uwagę dlaczego tak nam doradzano.

https://share.icloud.com/photos/00aakoTd7wtiowPguXg-qVz5w

Pozdrawiam,
Robert

Miaukowski

 
Posty: 2
Od: Wto cze 24, 2025 23:09

Post » Śro cze 25, 2025 14:11 Re: Nowotwór sutkow: Prośba o ocenę sytuacji

Gdzie mieszkacie, moze uda sie znalezc na forum sensownego weta?
Od 2 lat nie bylo pomyslu, by popytac po forach, skonsultowac u innego weta, poszukac konsultacji online w Pl, zrobic cokolwiek, poza upieraniem sie przy wizytach u jednej, kiepskiej wetki?

FuterNiemyty

 
Posty: 4992
Od: Pt gru 01, 2017 11:58

Post » Śro cze 25, 2025 15:23 Re: Nowotwór sutkow: Prośba o ocenę sytuacji

Musisz zmienić weta, z tego co piszesz wetka jest idiotką, nazywając rzeczy po imieniu :(
Nie wiem jak to wygląda w kraju, w którym mieszkacie bo to co piszesz to po prostu horror.
Zmiany tego typu wycina się natychmiast i daje do badania histopatologicznego, żeby wiedzieć z czym mamy do czynienia. To zupełnie kluczowe. Owszem istnieje niebezpieczeństwo, że są przerzuty, istnieje też prawdopodobieństwo, że kotka się nie wybudzi, ale operacja to dla niej jedyna szansa. Sam piszesz, że ona jest w niezłej formie, jeśli nie jest wyniszczona chorobą jest szansa na ocalenie jej albo na przedłużenie życia.
Jeśli kotka czuje się dobrze i chcecie dać jej szansę, starałabym się o operację. Im szybciej, tym lepiej.

Miałam kotkę z guzem listwy mlecznej, zostały zrobione badania, rtg klatki piersiowej (bo najczęstsze przerzuty idą do płuc) - było "czysto", następnie operacja. Wycinek poszedł na histpat. Niestety wynik był bardzo zły. Ale moja Rysia ['] żyła jeszcze 1,5 roku. Wet powiedział mi, że przy tym typie nowotworu te 1,5 roku trzeba traktować w kategoriach sukcesu. Później faktycznie pojawił się przerzut w płucach i już nie było ratunku, ale te, 1,5 roku to był szczęśliwy czas, a ona czuła się świetnie.
Z zastrzykami hormonalnymi różnie bywa. Inna moja kotka przyjmowała je przez 6 lat, dopiero wtedy ją wysterylizowałam, a żyła lat 18 i umarła na przewlekłą niewydolność nerek. Myślę, że skutki antykoncepcji hormonalnej są osobnicze, ogromną rolę odgrywają geny. Zresztą u kobiet też, nie tylko u kotek.

Napisz koniecznie co dalej, jakie decyzje podjęliście. Mocne kciuki :ok:
PODFORUM MEDIÓW PRAWICOWYCH, ZAPYTAJ POPRZEZ PW

Katarzynka01

 
Posty: 9511
Od: Śro gru 28, 2022 17:36

Post » Nie cze 29, 2025 1:59 Re: Nowotwór sutkow: Prośba o ocenę sytuacji

Dziekuje za odpowiedz. Molly bedzie miala operacje wyciecia guzow (najpierw oczywiscie RTG i badania krwii) w czwartek. Jestesmy dobrej mysli. Dam znac co i jak - trzymajcie kciuki.

Miaukowski

 
Posty: 2
Od: Wto cze 24, 2025 23:09

Post » Czw lip 17, 2025 16:15 Re: Nowotwór sutkow: Prośba o ocenę sytuacji

Zupełnie mi gdzieś zaginął ten wątek :oops:
Są jakieś wieści?
PODFORUM MEDIÓW PRAWICOWYCH, ZAPYTAJ POPRZEZ PW

Katarzynka01

 
Posty: 9511
Od: Śro gru 28, 2022 17:36




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość