» Pt sie 25, 2017 6:27
Re: Podejrzenie chłoniaka jelita cienkiego u kotki
Byliśmy wczoraj na kremacji,ok 1,5h i mogliśmy już zabrać ją do domu, mieliśmy pokój pożegnań,w koszyczku w którym zasnęła w kocyku,przełożyliśmy ją do kartonowego pudełka wyłożonego pieluszkami bawełnianymi w kotki,daliśmy jej różyczkę czerwoną,mieliśmy dużo czasu by się z nią pożegnać,zrobić pożegnalne zdjęcia,przykleiłam jej na wierzch pudełka słowa pożegnania,wyglądała jakby spała, czasem miałam wrażenie ,że oddycha,tak mocno płakaliśmy nad nią,że musiałam ją wycierać od naszych łez,miała do końca śliczną błyszczącą czarną sierść, to nie była koteczka,którą pokonał nowotwór,nie była wyniszczona,wyglądała ślicznie - ona po prostu odeszła na własnych warunkach,tak szybko zleciało te 8 lat...czuje taką pustkę. Po kremacji zabraliśmy ją do domu w urnie w kształcie serduszka i odbitą łapką,dziś w nocy spała ze mną pod poduszką,nie umiem inaczej,bardzo za nią tęsknię...była dla mnie całym światem...nie wiem jak wstawić tu zdjęcia,niedawno założyłam ten post,sama szukałam informacji o przebiegu tej kremacji i niewiele znalazłam, myślę,że w przyszłości te informacje komuś się przydadzą,za kremację zapłaciliśmy 690zł plus urna wyszło 1020zł sami ją zawieźliśmy na miejsce i cieszę się,że miała to pudełko jako trumienkę, bo inaczej położono by ją do ,,gołego pieca'' zawsze warto zapytać o taką rzecz,nie robiono problemów,zaznaczony byle było to naturalne,bez plastików,metali itp. W pokoju pożegnań siedzieliśmy na kanapie,włączono nam TV (Pan pytał czy chcemy oglądać tv więc lepsze to niż siedzenie i czekanie ze wzrokiem wbitym w podłoge)i oglądaliśmy Klossa...film,który bardzo lubię i wiele razy oglądałam ją z moją Hebron... nie żałuję jej kremacji,myślałam nad cmentarzem ale dziś miałabym poczucie,że leży gdzieś zakopana, w zimnej ziemi daleko ode mnie...zakopanie w ogródku nie wchodziło w grę-bo nie mam po prostu takiej możliwości-dla niektórych może to być spory wydatek na kremację,ale uwierzcie mi ,że warto...moja Hebron jest znów ze mną...